Agata Suchocka "Tydzień z życia Adeli"/ Oficyna Wydawnicza SILVER |
Jestem przekonana, że gdyby
Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest
ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam dziś prezentuję,
poprowadzi swoją bohaterkę podług ścieżki dźwiękowej jednej z piosenek Martyny
Jakubowicz.
Adelę poznajemy jako
nieczynną (niczym wulkan) alkoholiczkę, która w swym domu z betonu ze
zdumieniem przygląda się stojącej na oknie, zdawałoby się dogorywającej już,
paproci. Owa Adela… nie żadna tam Delcia jak próbują ją czasami nazywać
przyjaciółki, czemu dojrzała bohaterka zdecydowanie się sprzeciwia, bo dla niej
określanie kobiety w siódmej dekadzie życia imieniem słodkiego bobasa brzmi co
najmniej infantylnie. Wróćmy do sedna. Owa Adela przemawia do kwiatka zmarniałego
od nadmiaru alkoholu, którego to procentami Adela regularnie raczy roślinkę
zawsze wtedy, gdy w odruchu przytomności uzmysławia sobie, że z nałogiem się
rozstała, więc by moc wody ognistej całkowicie na marne nie poszła, każdą odebraną
sobie od ust setkę czystej lokuje… w doniczce. Najwidoczniej czysta dobrze temu
kwieciu służy. Być może trudniej byłoby mu się bratać z gęstym ajerkoniakiem,
lecz klarowna wódeczka miast uśmiercić słowiańską duszę paproci pobudziła w
niej przekornego chochlika survivalu, bowiem wbrew wszelkiej logice paprotka,
będąc niemal na krańcu florystycznej wytrzymałości, niemal ostatnim
chlorofilowym tchnieniem postanawia wydać na świat – najwidoczniej w geście
protestu przeciwko metodycznemu podtruwaniu C2H5OH –
zdrowy zielony listek. Wot, zagwozdka, myśli Adela, przyglądając się ze
zdumieniem nowej istocie, bo przecież ona w swoim mniemaniu niemal wszelkie
życie potrafi pozbawić życia, a tu akurat tyle co urodził się i wystaje już
prawie pierzasty ŚWIE-ŻAK! U niej! Jak to w ogóle możliwe?! Gdzie popełniłam
błąd? – zastanawia się pewnie Adela. Tyleż zaaferowana co przerażona postanawia
z tym „małym nowym” zawrzeć pakt o nieagresji, że sobie wzajemnie w drogę
wchodzić nie będą, natomiast spróbują polubownie bytować obok siebie bez
wzajemnych roszczeń i oczekiwań. Ona, w ramach okazania dobrej woli, deklaruje
się jedynie do zakończenia procentowego procederu. Wygłosiwszy swą tyradę (gdyż
przemową tego nazwać nie można, bo Adela w publicznych wystąpieniach mocna nie
jest, w ogóle Adela uważa, że nie ma sfery, w której byłaby dobra), Adela nie
wyjdzie ani na milimetr poza ustalone postanowienia.
Tak zaczyna się tydzień
Adeli. Już w scenie otwarcia Suchocka pokazuje, że podejdzie do swojej
bohaterki nieszablonowo. Ale co to znaczy nieszablonowo? To przecież pojęcie rozciągliwe
jak gumka w majtkach. Już daję przykład. Paproć to przecież kwiat jednej nocy,
którego poszukiwały młode dziewczęta w noc świętojańską. Przed zerwaniem
należało wygłosić natchnionym głosem zaklęcie, by Bóg obdarzył je nadobnym
młodzianem. A tu zamiast gibkiego dziewczęcia mamy dojrzałą kobietę, a nawet
babę, jak Adela sama o sobie mówi, która jesienią (słyszał kto kiedy, by
zapuszczać się na poszukiwania kwiatu paproci słotną jesienią?!) zamiast
słodko-kojąco przemawiać, dyszy naburmuszonym głosem w tonie niemal
ultymatywnym do jakiegoś ledwo zipiącego chabazia, oczekując, że ten urośnie.
Bo u Suchockiej utarte
wzory i modelowe wyobrażenia tracą swój idealny kształt. Wszak jak nie ma
brylantu bez skazy, tak i Delcia, ups… Adela oczywiście, ma swoje rysy. W sumie
składa się chyba z samych zadrapań. Suchocka obciążyła ją nie tylko chorobą
alkoholową czy syndromem trzeźwej alkoholiczki. W pakiecie dostała Adela również
niskie poczucie wartości własnej i pogardę dla siebie samej. Jak więc może
oczekiwać czegoś dobrego? Jednak Suchocka nie pozwoliła, by ciernista przeszłość
jej bohaterkę zniszczyła. Owszem, ona ją ukształtowała, ale nie złamała. Adela
jest świadoma swoich niedoskonałości, ba… ona świetnie zdaje sobie z nich
sprawę i wie, jak się z nimi i samą sobą obchodzić. Suchocka opowiedziała trudną
historię bez popadania w przygnębiające nastroje, bez górnolotności,
moralizowania czy nawet bez typowo polskiego samobiczowania. Jednocześnie też
nie popadła w komedię i śmieszność.
Historia szczęścioopornej
Adeli pokazuje, że co się popsuło, da się naprawić, a co boli, można uzdrowić. Jakim
sposobem? Tego nie wie nikt, ale Suchocka sięgnęła po słowiański kwiat paproci,
który ma ponoć przynosić szczęście każdej, która go znajdzie. Czy to więc on
jest sprawcą wydarzeń, które nastąpią później i których na chłopski rozum bez
przysłowiowego pół litra nie razbieriosz? A może to kot (atrybut czarownic)
może być zapowiedzią pomyślności? Cóż, kiedy u Suchockiej kot nie jest czarny,
a ledwie pręgowany, więc znowu nie wpisuje się w tradycyjne standardy. Sama nie
jestem w 100% pewna odpowiedzi, choć znam już przecież finał. To jednak Wasza
rola odczytywać w literaturze to, co dosłowne i odszukiwać to, co tkwi między
wierszami. Jedno akurat jest pewne – w książce Suchockiej znajdziecie samo
życie. Lęk, osamotnienie, odrzucenie. Ale jest w niej także zrozumienie,
wybaczenie i nadzieja, których bolesna przeszłość nie zdołała zdławić w sercu
Adeli. Te czające się w niej jak w głębi uśpionego wulkanu emocje (znowu ten
wulkan? Hm… byleby tylko do jakiejś niekontrolowanej erupcji nie doszło) sprawiły
(a może jednak ta paproć i kot?), że Adela natrafia na „tego z przeciwka, co ma
kota i rower”*), a na dodatek
jeszcze na tajemniczego nieznajomego ze stalkerskimi inklinacjami. Ale
dosyć odkrywania fabuły. Ta przyjemność należy do Was.
Tak, przyjemność. Bo
Suchocką rzeczywiście czyta się z prawdziwą satysfakcją. Jej Adela ze swoimi
dziwactwami i maniami jest taka, no… taka nad wyraz trzeźwa (?!) w swoich
osądach. Ma sporo dystansu do siebie, świata i swoich – podobnie jak ona –
lekko zbzikowanych przyjaciółek. W efekcie świetnie się czujemy w tym osobliwym
entourage'u i z każdą kolejną przeczytaną stroną wypatrujemy, jakim to
celnym spostrzeżeniem znowu nas Adela zadziwi.
Moi drodzy, w „Tygodniu z
życia Adeli” Agaty Suchockiej odnajdziecie nie tylko sporo humoru i rogatej
autentyczności, lecz także dla rozszerzenia perspektywy (bo akcja grubo
wykracza poza tytułowy tydzień) będziecie mieli okazję tropić tajemniczy wątek
sięgający w głębokie partie wspomnień głównej bohaterki. Wszystko jednak dobrze
się skończy, bo przecież nie może być inaczej w książkach, które wychodzą pod
auspicjami Oficyny Wydawniczej SILVER. Miłego czytania, Duszki!
Za możliwość objęcia
książki Agaty Suchockiej pt. „Tydzień z życia Adeli” patronatem „Czytam
duszkiem” dziękuję Oficynie Wydawniczej SILVER.
Bardzo podoba mi się okładka więc chętnie poznałabym tę historię.
OdpowiedzUsuń