30/09/2019

ZAPOWIEDŹ - Ewa Lenarczyk "Za moje krzywdy"/Psychoskok

Za moje krzywdy, Ewa Lenarczyk, Psychoskok
Ewa Lenarczyk "Za moje krzywdy"/Psychoskok
Wciągająca historia o ciemnych stronach ludzkiej psychiki, o ludziach uwikłanych w przeszłość, żyjących chęcią wyrównania rachunków, które kazał zapłacić im los.
Polskim Wybrzeżem wstrząsa seria zadziwiających, okrutnych morderstw. Wszystkie mają jedną wspólną cechę: ofiary to przeciętni, nieprzyciągający uwagi ludzie, a jednocześnie seksualni dewianci, szukający doznań w najbardziej ekstremalnych zachowaniach. Ich śmierć i ujawnione tajemnice to dla najbliższych szok, a dla stróżów prawa ogromne wyzwanie.
Kim jest morderca? Dlaczego wybrał taki klucz działania? Z tymi pytaniami muszą zmierzyć się policjanci z gdyńskiej dochodzeniówki. Pomaga im w tym psycholog policyjna – Bożena Kalinowska – zdeklarowana singielka, matka dorosłej córki, która przy okazji śledztwa spotyka na swojej drodze ludzi kiedyś dla niej ważnych, a teraz pogrzebanych w pamięci. Czy wspomnienia i sprawy z przeszłości odżyją? Czy dawne uczucie ma szanse na to, aby rozkwitnąć na nowo.
Morderstwa, policjanci, dochodzenie, a w tym wszystkim osoba, która mimo upływu lat nie potrafi zapomnieć krzywdy, której doznała. Która żyje przeszłością i sama postanawia wymierzyć sprawiedliwość – według własnych norm i na swoich warunkach.

Przewidywana data premiery: 16 października 2019 r.

Wydawca: PSYCHOSKOK
Kategoria: romans, kryminał
IBSN: 978-83-8119-554-6
EAN: 978-83-8119-554-6
Ilość stron: 290
Format: 148x210
Oprawa miękka
Prognozowana cena detaliczna: 36,90 zł






25/09/2019

Małgorzata Sambor-Cao "Punkt zwrotny"

sambor-cao, punkt zwrotny, sapere-aude
Małgorzata Sambor-Cao "Punkt zwrotny"
            Małgorzata Sambor-Cao w „Punkcie zwrotnym” zabrała mnie do Paryża. Myślę sobie plus. Małgorzata Sambor-Cao zainteresowała mnie początkiem historii. Myślę sobie plus. Małgorzata Sambor-Cao narobiła mi smaka na poznanie przeszłości bohatera. Myślę sobie plus. I wreszcie Małgorzata Sambor-Cao dała mi perspektywy na ciekawą fabułę. Myślę sobie plus.

            Zapowiadała się przyjemna lektura, jednak – jak mówią – im głębiej w las, tym więcej drzew. W tym przypadku okazało się, że z każdą kolejną stroną narastało moje rozczarowanie. Bo z Paryża zostały jedynie uliczki i kawiarenki. Początek historii, choć w pierwszej chwili zdawał się intrygujący, z czasem rozmył się, bo… uwaga głównego bohatera oscylowała przede wszystkim wokół zakupów. I chyba najdłużej trzymała mnie przy „Punkcie zwrotnym” ciekawość, by poznać minione mroczne lata wiodącej postaci. Akurat te autorka odkrywała – zgodnie ze sztuką – stopniowo i dość oględnie, zostawiając pewne fragmenty wciąż niewyjaśnione, więc materiał na kontynuację jak znalazł.

            „Punkt zwrotny” Małgorzaty Sambor-Cao wybitnie nie trafił w mój gust, w moje aktualne potrzeby, w bieżący nastrój. Brakowało mi głębi, brakowało mi przestrzeni, brakowało polotu. Wydawałoby się, że w Paryżu nic tylko się zakochać, jednak teraz z Paryża zostaną mi w pamięci ledwie duszne uliczki, obdrapane klatki schodowe i tanie knajpki. Międzynarodowe towarzystwo z polskimi, francuskimi czy amerykańskimi korzeniami też nie było w stanie mnie usatysfakcjonować.

            Być może moja ocena „Punktu zwrotnego” wynika z faktu, że nie znam pierwszej części, czyli „Sapere aude”. Może wówczas miałabym więcej szans, by polubić bohaterów? A tak weszłam z butami w ich świat i jeszcze otwarcie utyskuję? Prawdopodobnie „Punkt zwrotny” znajdzie swoich fanów i tym życzę przyjemnej lektury.

Za możliwość lektury dziękuję autorce. Podziękowania kieruję także do Iwony Niezgody za udostępnienie książki do recenzji.

PS. Drobna rada dla autorki, gdy będzie przygotowywała drugą część „Punktu zwrotnego”. Błagam o wnikliwszą korektę…

23/09/2019

Zuzanna Arczyńska "Dziewczyna bez makijażu"/Wydawnictwo Szara Godzina


            
dziewczyna bez makijażu, arczyńska, szara godzina
Z. Arczyńska "Dziewczyna bez makijażu"/Wydawnictwo Szara Godzina


        Z literatury młodzieżowej, a dokładniej i bardziej współcześnie young adult, dawno wyrosłam, więc mój odbiór tego typu powieści może nieco mijać się z oceną grupy, której niejako dedykowana jest lektura.


            Angelika, wraz z trzema młodszymi siostrami, dorasta i wychowuje się w rodzinie patologicznej. Ojciec moczymorda jest w stanie przehulać nie tylko ostatni grosz, lecz także wszystko, co w domu ma jakąkolwiek wartość. Notorycznie zapity i cuchnący po dotarciu do domu dogorywa nieprzytomny we własnych ekstrementach. A matka w skrajnym niedostatku dokonuje cudów, otaczając córki miłością i ciepłem, poświęca im tyle uwagi, ile tylko możliwe, by stworzyć dzieciom choć namiastkę bezpieczeństwa i stabilizacji. Pewnego dnia, będąca w klasie maturalnej, Angelika nieoczekiwanie oświadcza, że w najbliższych dniach wychodzi za mąż, a przyszły małżonek zapowiada okrągłą sumkę za kontrakt małżeński.

            Arczyńska w „Dziewczynie bez makijażu” odsłania problemy społeczne, jakich wiele szczególnie w małych miastach. Alkoholizm czy problemy finansowe w rodzinie to dopiero początek życiowych przeciwności. Dodatkowo pojawia się aspekt relacji między uczniami i wzajemnego traktowania w zależności od zasobności portfela. Brak perspektyw przed niezamożnymi a zdolnymi uczniami i ich próby szukania dorywczej pracy. Mamy pierwsze drgnienia serca i doświadczenia erotyczne nastolatków. Niejednokrotnie autorka ujawnia swoje poglądy na rolę Kościoła, a także zdradza poglądy polityczne. Robi to w sposób bynajmniej nieoględny, a wprost i bez ogródek. Co interesujące, nie kreuje się na moralistkę czy mentorkę, natomiast ukazuje pożądane podejście przez pryzmat konkretnych zachowań i sytuacji, czyli wybiera formę, która w najprostszy sposób jest w stanie przekonać odbiorcę.

            Nurkując w świecie Arczyńskiej, młody czytelnik raczej nie powinien się nudzić, bowiem autorka zadbała o wielość wątków i przedstawianych zdarzeń. Miłość w odmianie bezinteresownej namiętności contra uczucie jak towar opatrzony metką z ceną detaliczną, wsparcie przyjaciół, toksyczna współuczennica, niewyjaśnione sekrety rodzinne, kryminalno-policyjne perturbacje czy studniówkowe wrażenia to tylko niektóre motywy, które mogą podobać się młodym. Jest więc szybko i obficie, jednak jak dla mnie – starej wyjadaczki – nieco zbyt pobieżnie, nazbyt powierzchownie.

            Oczkiem w głowie Arczyńskiej jest rodzina, co widać w jej sposobie przedstawiania relacji rodzinnych, głównie między matką a jej najstarszą córką. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się w nich wrażliwość, troska i dbałość o siebie nawzajem z ogromną dawką zrozumienia i zaufania. Pomaga im w tym rozmowa, bo obie świetnie się ze sobą dogadują. Zresztą sama autorka nierzadko wyraźnie podkreśla, że rozmowa stanowi podstawę do budowania wspólnoty. A skoro już zatrzymaliśmy się na kwestiach komunikacji, to warto także wspomnieć o stylu wypowiedzi. Arczyńska – sama będąc osobą bezpośrednią i prostolinijną – realizuje podobny model w swojej książce. Jej bohaterowie mówią wprost, są bezceremonialni w wyrażaniu siebie, a ich język cechuje potoczystość z dodatkiem młodzieżowego slangu. Sama Arczyńska zdradza upodobania do szokowania odbiorcy, oferując mu czasami opisy z fizjologicznymi szczegółami czy psychopatyczne podteksty.

            „Dziewczyna bez makijażu” to rodzaj historii, której korzenie tkwią w bolesnej przeszłości. Jest w niej jednak tak dużo optymizmu, nadziei i przede wszystkim pozytywnych działań głównych bohaterów, że niemal staje się bajką dla „młodych gniewnych” wkraczających w dorosłość, gdzie mimo wszystko dobro przezwycięża zło, a wszyscy są piękni i szczęśliwi. Takie opowieści krzepiąc serca, podnoszą na duchu.

Podsumowując, Arczyńska ma w sobie coś więcej niż tylko zadatki na wartościową pisarkę. W jej wizji świata czuć, obok zaangażowania i sprecyzowanych poglądów na życie, naturalną empatię wobec losów innego człowieka, szczególnie tego potrzebującego pomocnej duszy czy wypatrującego odrobiny szczęścia. Potrafi pokazać, że w ludziach tkwi dobro, które przy odpowiednim wsparciu może zalśnić blaskiem szlachetnych diamentów.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję autorce.

PS. Lektura zawiera lokowanie produktu w formie bezpośrednich odniesień do książek innej autorki, która nomen omen poleca „Dziewczynę bez makijażu”. Ot, taki chwyt marketingowy.