23/09/2019

Zuzanna Arczyńska "Dziewczyna bez makijażu"/Wydawnictwo Szara Godzina


            
dziewczyna bez makijażu, arczyńska, szara godzina
Z. Arczyńska "Dziewczyna bez makijażu"/Wydawnictwo Szara Godzina


        Z literatury młodzieżowej, a dokładniej i bardziej współcześnie young adult, dawno wyrosłam, więc mój odbiór tego typu powieści może nieco mijać się z oceną grupy, której niejako dedykowana jest lektura.


            Angelika, wraz z trzema młodszymi siostrami, dorasta i wychowuje się w rodzinie patologicznej. Ojciec moczymorda jest w stanie przehulać nie tylko ostatni grosz, lecz także wszystko, co w domu ma jakąkolwiek wartość. Notorycznie zapity i cuchnący po dotarciu do domu dogorywa nieprzytomny we własnych ekstrementach. A matka w skrajnym niedostatku dokonuje cudów, otaczając córki miłością i ciepłem, poświęca im tyle uwagi, ile tylko możliwe, by stworzyć dzieciom choć namiastkę bezpieczeństwa i stabilizacji. Pewnego dnia, będąca w klasie maturalnej, Angelika nieoczekiwanie oświadcza, że w najbliższych dniach wychodzi za mąż, a przyszły małżonek zapowiada okrągłą sumkę za kontrakt małżeński.

            Arczyńska w „Dziewczynie bez makijażu” odsłania problemy społeczne, jakich wiele szczególnie w małych miastach. Alkoholizm czy problemy finansowe w rodzinie to dopiero początek życiowych przeciwności. Dodatkowo pojawia się aspekt relacji między uczniami i wzajemnego traktowania w zależności od zasobności portfela. Brak perspektyw przed niezamożnymi a zdolnymi uczniami i ich próby szukania dorywczej pracy. Mamy pierwsze drgnienia serca i doświadczenia erotyczne nastolatków. Niejednokrotnie autorka ujawnia swoje poglądy na rolę Kościoła, a także zdradza poglądy polityczne. Robi to w sposób bynajmniej nieoględny, a wprost i bez ogródek. Co interesujące, nie kreuje się na moralistkę czy mentorkę, natomiast ukazuje pożądane podejście przez pryzmat konkretnych zachowań i sytuacji, czyli wybiera formę, która w najprostszy sposób jest w stanie przekonać odbiorcę.

            Nurkując w świecie Arczyńskiej, młody czytelnik raczej nie powinien się nudzić, bowiem autorka zadbała o wielość wątków i przedstawianych zdarzeń. Miłość w odmianie bezinteresownej namiętności contra uczucie jak towar opatrzony metką z ceną detaliczną, wsparcie przyjaciół, toksyczna współuczennica, niewyjaśnione sekrety rodzinne, kryminalno-policyjne perturbacje czy studniówkowe wrażenia to tylko niektóre motywy, które mogą podobać się młodym. Jest więc szybko i obficie, jednak jak dla mnie – starej wyjadaczki – nieco zbyt pobieżnie, nazbyt powierzchownie.

            Oczkiem w głowie Arczyńskiej jest rodzina, co widać w jej sposobie przedstawiania relacji rodzinnych, głównie między matką a jej najstarszą córką. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się w nich wrażliwość, troska i dbałość o siebie nawzajem z ogromną dawką zrozumienia i zaufania. Pomaga im w tym rozmowa, bo obie świetnie się ze sobą dogadują. Zresztą sama autorka nierzadko wyraźnie podkreśla, że rozmowa stanowi podstawę do budowania wspólnoty. A skoro już zatrzymaliśmy się na kwestiach komunikacji, to warto także wspomnieć o stylu wypowiedzi. Arczyńska – sama będąc osobą bezpośrednią i prostolinijną – realizuje podobny model w swojej książce. Jej bohaterowie mówią wprost, są bezceremonialni w wyrażaniu siebie, a ich język cechuje potoczystość z dodatkiem młodzieżowego slangu. Sama Arczyńska zdradza upodobania do szokowania odbiorcy, oferując mu czasami opisy z fizjologicznymi szczegółami czy psychopatyczne podteksty.

            „Dziewczyna bez makijażu” to rodzaj historii, której korzenie tkwią w bolesnej przeszłości. Jest w niej jednak tak dużo optymizmu, nadziei i przede wszystkim pozytywnych działań głównych bohaterów, że niemal staje się bajką dla „młodych gniewnych” wkraczających w dorosłość, gdzie mimo wszystko dobro przezwycięża zło, a wszyscy są piękni i szczęśliwi. Takie opowieści krzepiąc serca, podnoszą na duchu.

Podsumowując, Arczyńska ma w sobie coś więcej niż tylko zadatki na wartościową pisarkę. W jej wizji świata czuć, obok zaangażowania i sprecyzowanych poglądów na życie, naturalną empatię wobec losów innego człowieka, szczególnie tego potrzebującego pomocnej duszy czy wypatrującego odrobiny szczęścia. Potrafi pokazać, że w ludziach tkwi dobro, które przy odpowiednim wsparciu może zalśnić blaskiem szlachetnych diamentów.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję autorce.

PS. Lektura zawiera lokowanie produktu w formie bezpośrednich odniesień do książek innej autorki, która nomen omen poleca „Dziewczynę bez makijażu”. Ot, taki chwyt marketingowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz