![]() |
Katarzyna Janus "Nigdy nie jest za późno"/Novae Res |
Nieco
pokiereszowała mnie mentalnie ostatnia lektura, dlatego pragnęłam odmiany, by odzyskać
równowagę. A „Nigdy nie jest za późno” Katarzyny Janus uśmiechało się do mnie z
sąsiedniej półki już od dawien dawna.
Główna bohaterka, 45-letnia doktor
Zuzanna, po raz pierwszy spędza nad morzem urlop we własnym towarzystwie. Mąż –
w wyniku przeprowadzonego rozwodu na tyle skutecznie zniknął z jej życia, że nie
pojawia się na kartach powieści, a dorosłe dzieci pozostają w domu. Tym
sposobem Zuzanna może spacerować, biegać, jeździć rowerem wzdłuż plaż, nabierać
sił, odpoczywać, delektować się wolnością i słodką beztroską, nawet gdy
przyjdzie jej w kraksie rowerowej mocno cieleśnie zbliżyć się do mężczyzny, który
odegra istotną rolę w późniejszych perypetiach. By jednakowoż uczuciowe losy
bohaterów nie zmierzały nazbyt szeroką drogą do romantycznego celu, pojawi się
jeszcze jeden epuzer. Zuzanna przeżyje więc kilka wątpliwości.
„Nigdy nie jest za późno” niesie ze sobą
pakiet niezwykle pozytywnych wibracji. Bohaterka wprawdzie nieco stereotypowo uważa
się za zwykłą szarą myszkę, która najlepsze (a może właściwiej byłoby
powiedzieć najmłodsze albo najmniej dojrzałe?) lata ma już za sobą, jednak
duszy i podskórnych pragnień nie da się tak łatwo oszukać rozumem, dlatego
Zuzannie przyjdzie nie raz próbować poskramiać przebłyski serca, któremu na
szczęście obce okazują się być limity wiekowe. Niby tak od niechcenia sobie puknie-stuknie,
niby nie domaga się niczego głośno, przecież nie wali jak oszalałe, a potem nagle
elektrokardiogram wykazuje miłosne wskazania.
Katarzyna Janus kocha nadmorskie
krajobrazy. To absolutnie widać w tej powieści. Najpierw sycimy się Bałtykiem,
a niebawem przenosimy się na jedną z fryzyjskich wysp na Morzu Północnym – Foehr.
I tam wspólnie z Zuzą możemy sobie dosłownie pohasać po przeogromnych piaszczystych
plażach, cieszyć oczy lokalną architekturą, gdzie jasne domki mrugają do nas
kolorowymi okiennicami, zaznać siły przypływów i odpływów, odgarniać z twarzy stargane
wiatrem kosmyki włosów, chłonąć świeżość i ostrość morskiego powietrza. Także życie
bohaterów kołysze się w rytmie morskich fal. Szszsz… i wraz z przypływem zostajemy
uszczęśliwieni przyjemnym zdarzeniem. Szszsz… i już odpływ zawłaszcza sobie bez
pardonu kawałek naszej, dotychczas niczym niezmąconej, radości. Szszsz… i tak w
kółko. Życie daje i odbiera. Szszsz… morze zbliża do siebie bohaterów. Szszsz…
by znowu przewrotnie oddalić ich od siebie…
Katarzyna Janus ma też wyrobione
poczucie estetyki. Prowadzi nas po miejscach, w których sama dobrze się czuje. Plaże,
morze, promenady z urokliwą zabudową, ścieżki wiodące po pagórkach wzgórz z
miękko kłaniającą się roślinnością… To wszystko stwarza aurę, jakbyśmy tam byli,
mieszkali, widzieli i znali od zawsze. W przemyślany sposób autorka dobrała również
wnętrza. Są gustowne, doświetlone blaskiem świec, otulone miękkim włochaczem, dopełnione
kominkowym ciepłem i drobiazgami podkreślającymi indywidualny styl. Hm, aż chce
się tu przebywać.
„Nigdy nie jest za późno” Katarzyny Janus czytałam akurat w chłodniejszej
końcówce lata, z podkulonymi nogami na ulubionej sofie, przede mną imbryk pełen
parującej herbaty gotowy do akcji. I tego właśnie było mi trzeba, by wczuć się
w pogodny klimat, odprężające opisy, chochlikowe żarty. Oj, bo też zapomniałam
powiedzieć, że dywagacje Zuzanny z drwiąco-kpiącym chochlikiem wieńczące wiele
jej wewnętrznych rozterek rozweselały mnie i stanowiły jeden z moich ulubionych
elementów lektury. Przyłapałam się nawet na tym, że zastanawiałam się „No, to
teraz pora na chochlika, gdzie jest ten drań i jak zareaguje?”. Do tego w tle swingujące
melodie oraz ujmujący i bezpośredni charakter Zuzy. (Choć wiemy doskonale, że
Zuza to tylko przykrywka dla samej autorki, prawda?)
Czasami miałam jednak wrażenie, że z niektórych fragmentów powieści
przeziera swego rodzaju niepewność czy może raczej wahanie autorki, coś jakby kropla
dysonansu, powodując, że tok opowieści zdawał się tracić swoje gładkie tempo. Być
może wynika to z faktu, że „Nigdy nie jest za późno” stanowi debiut literacki
Katarzyny Janus? Z pełną odpowiedzialnością puszczam jednak oko do autorki,
stwierdzając, że chętnie sięgnę po jej kolejne tytuły, by przekonać się, jak
rozwija swój styl i warsztat pisarski.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz