Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Farmagia, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Farmagia, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

02/11/2021

RECENZJA PATRONACKA - Magdalena Jasny "FarMagia. Sekret lodowego klucza" z Novae Res

"FarMagia. Sekret lodowego klucza" Magdaleny Jasny leży obok maskotki bloga "Czytam duszkiem".
Magdalena Jasny "FarMagia. 
Sekret lodowego klucza" z 
Wydawnictwa Novae Res

Pierwszą część „FarMagii” Magdaleny Jasny czytałam w szerokim towarzystwie. To znaczy, byłam ja, była moja znajoma i jej 5-letni synek oraz od czasu do czasu nakrapiany rdzawymi łatkami kiciuch. Piszę „od czasu do czasu”, bo kto ma kota, to wie, że chadzają własnymi drogami i nie poddają się łatwo woli właściciela. Ten też czasami nam towarzyszył, a czasami zmykał w tylko sobie znajome rewiry. W skrócie powiem, że wszystkich nas „FarMagia” pochłonęła bez reszty i seans czytelniczy trwał kilka dni, bo przecież nie tylko o to chodzi, by czytać, lecz także by wspólnie przeżywać, pytać, dyskutować, a nawet… rysować.

Trzymając w dłoni kolejną część książki pt. „FarMagia. Sekret lodowego klucza” Magdaleny Jasny, stwierdziłam, że drugi raz zanurzę się w historię sama, by nikt i nic mnie nie rozpraszał i nie wybijał z rytmu rozwijania nici fantazji. Wiem, trochę to samolubne, ale inaczej trudno byłoby mi poskromić czytelniczą ciekawość. Czyli najpierw nacieszyłam się książką ja, a dopiero potem trafiła pod strzechy sympatycznych sąsiadów. Teraz możemy ją wspólnie czytać tak długo, jak chcemy, a nawet robić przerwy, bo mój apetyt został zaspokojony.

Podobnie jak poprzednio, już sama okładka nęci oko kolorową sceną przedstawiającą dwójkę bohaterów w towarzystwie udziwnionego stwora. Ponieważ Magdalena Jasny jest nie tylko autorką opowieści, lecz ma również talenty ilustratorskie, które wykorzystała w „Sekrecie lodowego klucza”, to sama zaprojektowała okładkę oraz każdy rozdział poprzedziła ilustracją. Zresztą w tworzeniu grafik uczestniczyła także jej córka. Co ciekawe, Młody odkrył, że ilustracje doskonale nadają się do kolorowania. W środku czeka na nas kilkadziesiąt rozdziałów i 309 stron czytania!

W „Sekrecie lodowego klucza”, podobnie jak poprzednio, prym wiodą Tereska i Jonatan. Tereska jest Opiekunką w magicznej krainie niezwykłych stworzeń, do której przedostaje się za pomocą lodowego klucza. FarMagia stanowi dom nie tylko dla smoków, jednorożców, hydr, pegazów, lecz także dla kapryśnie rozbrykanych elfów o czarodziejskich talentach. A ponieważ cudownych istot jest sporo, to i zajęć przy nich bez liku. Dobrze, że Jonatan – podobnie jak Tereska – kocha zwierzaki i uwielbia się o nie troszczyć, więc we dwójkę jest im zdecydowanie raźniej, mimo to sprawy do załatwienia wciąż się piętrzą. A to trzeba reanimować ledwie żyjącego ćmucha, a to ogony futrzakom wyszczotkować, a to zabawiać grymaśne chimerzątko, a to stawiać czoła powodzi, by ratować dobytek naukowy. Na dodatek znajdą się i tacy, co dla zysku i sławy będą z zimną krwią polować na mieszkańców cudownej krainy. Trzeba więc będzie oszacować ryzyko i podjąć walkę z intruzami, by podopiecznym nie stała się krzywda. A przecież poza FarMagią również toczy się życie… szkoła, nauka, odrabianie lekcje. Jak to wszystko pogodzić? Okazuje się, że Jasny znalazła sposób, by świat rzeczywisty pomysłowo połączyć ze światem magii.

Nastoletnim bohaterom nie brakuje przygód, a czytelnikom emocji. Do głównego wątku Jasny potrafi zręcznie wpleść baśń o czterech koniach czy zalążki mitycznych epizodów i narrację rozwija stopniowo, wprowadzając odbiorców w zakamarki opowieści tak, by nawet ci, którzy nie znają pierwszej części, mogli poznać zasady działania FarMagii. Tereska i Jonatan, choć o różnych temperamentach, wspaniale dbają o łączącą ich przyjaźń. Wiedzą, że mogą na siebie liczyć i doskonale się czują, odkrywając tajemnice otaczającej ich przyrody. Autorka podsuwa dzieciakom coraz to nowe wyzwania, daje im tym samym możliwość wykazania się, jak sobie radzić w życiu, wykorzystując zdobytą w szkole wiedzę w praktyce. Jak to młodzi teraz mawiają? I to ma sens😊 Każda przeszkoda, przed którą stanie tych dwoje, niesie ze sobą przydatne przesłanie lub wskazówkę. Bohaterowie uczą się dostrzegać zagrożenia, odróżniać dobro od zła czy poznawać ciężar kłamst i swobodę prawdy. Jestem przekonana, że „FarMagię” w pierwszej kolejności pokochają zwierzoluby, ale „Sekret lodowego klucza” otworzy serca także tych, którzy nie wiedzą, jak obchodzić się ze zwierzakami.

Jasny doskonale zna prawidła dobrej opowieści, zarówno sam pomysł, jak i jego realizacja są trafione w dziesiątkę. Narracja toczy się w swobodny sposób, od początku fascynuje naturalnym stylem, dając pole od uruchomienia wyobraźni młodego czytelnika. Dialogi są momentami tak autentyczne, że niemal zdają się być żywcem wyjęte z rozmów nastoletnich bystrzaków. Tu czas się nie dłuży, a wszystko dzieje się w porę i na dodatek z odpowiednim ładunkiem wrażeń. Jasny udowadnia, że przygoda może się przytrafić dosłownie wszędzie, nawet kawałek zwykłego kamyka może zainspirować, jeśli tylko zechce się dostrzec jego niesamowitość. Okazuje się, że niekoniecznie trzeba mieć od razu pod ręką najnowsze technologiczne fajerwerki, by zapewnić sobie mądrą zabawę (choć pożytecznym wykorzystaniem Internetu jej bohaterowie nie pogardzą).  

„FarMagia. Sekret lodowego klucza” Magdaleny Jasny, podobnie jak pierwsza część, może stanowić dla młodych czytelników wyjątkowo atrakcyjną lekturę z wyraźnymi bodźcami do rozwijania własnych zainteresowań, dociekania przyczyn i odkrywania ciekawostek tkwiących w zachodzących zjawiskach. Tereskom, Jonatanom oraz wszystkim, którzy zechcą otworzyć drzwi magicznego świata, życzę fantastycznych przeżyć!

Za możliwość objęcia książki Magdaleny Jasny pt. „FarMagia. Sekret lodowego klucza” patronatem medialnym „Czytam duszkiem” dziękuję wydawnictwu Novae Res. 



25/05/2020

Wywiad z Magdaleną Jasny - autorką "Farmagii" z Wydawnictwa Zysk i S-ka

Zbliżenie twarzy Magdaleny Jasny na ciemny tle, wokół widoczne kolorowe smoki
Magdalena Jasny - autorka "Farmagii" ze smokami

Czytam duszkiem: Moją rozmówczynią jest dziś Pani Magdalena Jasny, autorka książki pt. „Farmagia”. Pani Magdaleno, dlaczego biorąc Pani książkę do rąk i patrząc na bajeczną okładkę mam wrażenie, że ja to już chyba gdzieś widziałam i autorkę skądś kojarzę.

Magdalena Jasny: Hmmm… może z Telewizji…? Występowałam jako pani Kredka w CIUCHCI, domisia Magda w DOMISIACH i po prostu Magda w programie MAMA I JA. Ilustrowałam opowiadane tam bajki, proponowałam najróżniejsze zabawy plastyczne i artystyczne „zrób to sam” dla dzieci.

A w ogóle z zawodu jestem ilustratorką, dosyć wszechstronną, muszę dodać J. Tworzę gry planszowe, łamigłówki, rebusy, labirynty, żarty rysunkowe… Długo by wymieniać. Moje prace można znaleźć pod adresem Magdalena Jasny - ilustrator

C.D.:  Czyli od ilustracji do literatury jeden krok można by powiedzieć. To był krok podjęty spontanicznie, wykonany pod wpływem chwili, impulsu czy może starannie przemyślany i twórczo „donoszony”? Jak powstała „Farmagia”?

M.J.: Pełen spontan! Nigdy nie myślałam o napisaniu powieści. Zajmowałam się „tylko” grafiką i to mnie satysfakcjonowało. A pomysł na „Farmagię” podsunęła mi nieświadomie moja kilkuletnia (wówczas) córeczka. Pewnego dnia grała sobie na komputerze w Zoo Tycoon. Gra polegała na tym, aby stworzyć ogród zoologiczny z odpowiednio dopasowanymi wybiegami dla różnych gatunków zwierząt. Ja jej kibicowałam i pomagałam w razie potrzeby. W pewnym momencie Tereska stwierdziła, że wolałaby ZOO ze smokami, jednorożcami, chimerami i innymi baśniowymi stworami, a nie takimi zwyczajnymi…

To jedno zdanko zawładnęło moją wyobraźnią do tego stopnia, że nie mogłam przestać o nim myśleć. To był znakomity pomysł, ale ja niestety nie potrafiłam wcielić go w życie. Nie umiem stworzyć gry komputerowej. Mogłabym tylko namalować ogród pełen mitycznych istot, ale co z tego… Obraz, choćby najpiękniejszy, jest tylko statycznym wizerunkiem. Nie o to chodziło.

Może by napisać scenariusz filmu fantasy o baśniowych stworach i ich opiekunce? Ale skoro mam już coś pisać, to wolę książkę! Na początku tylko wyobrażałam sobie, że ją piszę, bawiłam się tą myślą. Po pewnym czasie powieść zaczęła przybierać realny kształt w mojej głowie. Ogród zoologiczny zastąpiłam farmą – bezpieczną przystanią dla wszelkich magicznych stworów (stąd tytuł: Farma - Magia - FarMagia), a pierwowzorem głównej bohaterki została oczywiście moja córeczka, Tereska.

Okładka "Farmagii" w pastelowych kolorach - spadającą z urwiska dziewczynkę ratuje smok
Magdalena Jasny "Farmagia" z Wydawnictwa Zysk i S-ka

C.D.:  A o czym w ogóle jest „Farmagia”?

M.J.: Tak jak mówiłam, Farmagia to farma, a właściwie lecznica dla czarodziejskich stworzeń – jednorożców, pegazów, chimer, feniksów, hipokampów, gryfów i wielu innych. Gospodarują na niej elfy, które powinny otaczać opieką wszystkie niezwykłe istoty. Niestety nie mają na to zbyt wielkiej ochoty, no i nie znają się na medycynie. Zwalają więc całą robotę na jedenastoletnią dziewczynkę, Tereskę, wielbicielkę zwierząt. A ona z entuzjazmem podejmuje się tej trudnej misji, choć nie ma pojęcia o leczeniu czarodziejskich stworów… Taki jest początek książki. Potem sytuacja się komplikuje, a mała Opiekunka ma coraz więcej kłopotów i przygód, nie zawsze związanych z magicznym światem.

C.D.:  Pamiętam, jak „Farmagia” pochłonęła niemal w równym stopniu mnie, osobę dorosłą, a także 5-latka. Młody był zachwycony i wyszło nam, nie dość że rodzinne, to także odcinkowe czytanie. Wspaniałe chwile. Pani Magdaleno, w „Farmagii” bohaterami są dzieci, elfy i zwierzęta. Co w nich jest magicznego i dlaczego?

M.J.: Dzieci są zupełnie zwyczajne, nie mają (w przeciwieństwie do Harrego Pottera) żadnych magicznych zdolności. Chciałam pokazać, że nie tylko czarodzieje dokonują cudów J. Za to elfy to co innego. Potrafią wtopić się w otoczenie jak kameleony, znają się świetnie na magii „biologicznej”, umieją przyspieszać wzrost roślin, a nawet ożywiać pozornie martwe drewno. Potrafiłyby też udzielić pomocy rannemu jednorożcowi czy chorej chimerze, ale zdecydowanie wolą zepchnąć ten ciężki obowiązek na naiwną dziewczynkę (nie bez powodu twierdząc, że ludzka medycyna jest skuteczniejsza od czarów). A zwierzęta mają cechy właściwe dla swoich gatunków – każde jest inne. Smok zieje ogniem; chimera ma trzy głowy (co samo w sobie jest magiczne); baku pochłania koszmary nocne i senne zmory, dając ukojenie śpiącemu; a Symurg potrafi uzdrawiać samym tylko dotykiem, oddechem, a nawet myślą (i dlatego jest bardzo szanowany i ceniony przez każdą Opiekunkę).

C.D.:  Ależ to zróżnicowana ferajna… Skąd czerpała Pani inspirację do tworzenia cudownych stworów?

M.J.: Wszystkie istoty odwiedzające Farmagię istnieją naprawdę. Opisano je setki lat temu w mitach, baśniach i legendach greckich, rzymskich, japońskich, perskich, celtyckich, germańskich i nordyckich. Ja tylko wyciągnęłam je ze starych ksiąg… No, i odważyłam się stworzyć nowy gatunek smoka – potężnego, groźnego, ziejącego ogniem. Klasyka. Nazwałam go „Terius arguta”, co oznacza mniej więcej „Przerażający bystrzak”.

C.D.: W Farmagii są same różniste stwory, smoki i… elfy. No, właśnie, jak to z tymi elfami było? Chodzi mi o ich świat i sposób funkcjonowania w nim. Ich sposób myślenia i zachowania jest często, hm… jakby to delikatnie powiedzieć… egoistyczny.

M.J.: Tak, niestety. Czasami sama byłam wkurzona ich bezczelnością. Ale znudziły mnie słodkie duszki kwiatowe z dziecięcych bajek, a tolkienowskie wyniosłe i bezwzględne elfy deprymowały. Można powiedzieć, że wyciągnęłam średnią – moje stworki są kłótliwe, obrażalskie i leniwe, ale gdy trzeba, potrafią skutecznie wspomóc Tereskę. Tak naprawdę elfy mają obowiązek spełnić każde polecenie Opiekunki Farmagii, jednak dziwnym trafem nie informują o tym żadnej nowej kandydatki na to stanowisko.

Kolorowe Domisie
Ilustracja autorstwa Magdaleny Jasny

C.D.: „Farmagia” porusza także współczesne problemy społeczne. Jak sprawy, z którymi często nie potrafią sobie poradzić dorośli, bo sami błądzą, przedstawić i wytłumaczyć w przystępny sposób dzieciom?

M.J.: Myślę, że po prostu trzeba rzeczowo rozmawiać z nimi o wszystkim, zamiast przemilczać kłopotliwe tematy, tworząc niepotrzebne tabu. Dzieci mają niezwykle bujną wyobraźnię, podsycaną teraz przez brutalne filmy i gry komputerowe. Tajemnice, których się tylko domyślają, są jak potwory w mroku – tym groźniejsze, im mniej widoczne. Wydaje mi się, że nazwanie problemu raczej je uspokoi niż przestraszy. A przynajmniej będą wiedziały, z czym muszą się zmierzyć. Wątek przemocy w rodzinie (który komentują prawie wszyscy recenzenci) jest właściwie marginalny, chodziło mi tylko o to, żeby dzieci nauczyły się dostrzegać niepokojące objawy u swoich kolegów i koleżanek i żeby wiedziały jak zareagować. Mam nadzieję, że dzięki temu choć jedno dziecko uniknie takiego traktowania, jakiego doświadczył Jonatan.

C.D.: No, i jeszcze duet bohaterów – Tereska i Jonatan. Wydawałoby się oklepany schemat. Co wnosi do opowieści ta para?

M.J.: Schemat jest oklepany nie bez powodu. Ścieranie się dwóch odmiennych charakterów zawsze ciekawi, śmieszy, czasem wzrusza. Tereska nie potrzebowała niczyjej pomocy, a gdyby nawet, z pewnością nie szukałaby jej u Jonatana – złośliwego łobuza. A jednak stopniowo okazuje się, że taki chuligan może zostać niezastąpionym i lojalnym przyjacielem. I to nie jest moje pobożne życzenie, znam taką sytuację z autopsji.

Pokój dziecięcy
Ilustracja autorstwa Magdaleny Jasny

C.D.: Wspominała Pani, że tworząc „Farmagię” pisała ją Pani z myślą o młodszej młodzieży. A tu okazuje się, że fascynują się nią 5-latkowie, a nawet młodsi oraz dorośli. Co w takim razie jest w tej książce, że tak podbija literackie dusze dużych i małych? Jaki chwyt pisarski Pani zastosowała? 😊 Czym ją Pani zaczarowała?

M.J.: Żebym to ja wiedziała… Pisząc książkę świetnie się bawiłam. Nie miałam wcześniej pojęcia, że wymyślanie fabuły, powoływanie do życia najrozmaitszych postaci, stawianie przed nimi trudnych wyzwań i rzucanie ich w wir przygód to taka frajda… To była niesamowita przyjemność. Może dlatego czytelnicy także mają uciechę z tej opowieści?

C.D.: Pani Magdaleno, wiemy już, jak powstawała „Farmagia”, skąd się wziął na nią pomysł, jak ją Pani tworzyła, ale co potem? Napisała Pani i co dalej? Był jakiś pierwszy recenzent, przyjaciel, zaufana dusza, z którą podzieliła się Pani swoją twórczością, zanim książka trafiła do naszych domów?

M.J.: Pierwsze rozdziały czytałam córeczce, zanim jeszcze powstała cała książka. Słuchała z zapartym tchem, co jakiś czas kiwając poważnie główką i komentując poczynania swojej imienniczki: „Tak! Ja też bym tak zrobiła”. Kolejną zaufaną duszą była moja mama, która także wydała w swoim czasie kilka książek dla dzieci (te późniejsze również ilustrowałam: „Opowiadania z trzeciego piętra”, „Japonia, jaka jest”, itd.) Trudno o bardziej życzliwego recenzenta. Rękopis przeczytała też moja najserdeczniejsza przyjaciółka… Dlatego nie doczekałam się konstruktywnej krytyki, tylko samych pochwał.

Kubeł zimnej wody na łeb wylały mi dopiero wydawnictwa dziecięce. Wysłałam tekst do wszystkich, jakie znałam i nie otrzymałam żadnej odpowiedzi… Po kilku miesiącach druzgocącej ciszy uznałam, że książka najwyraźniej jest kiepska i zapomniałam o całej sprawie.

Minęło parę lat… (jakkolwiek romantycznie by to nie brzmiało). Przeglądając różne pliki w komputerze, natknęłam się na moją nieszczęsną „Farmagię”. Zaczęłam czytać… i nie mogłam się oderwać! Od własnego tekstu! To było aż śmieszne. Tym niemniej postanowiłam spróbować jeszcze raz. Rozesłałam powieść do wszystkich znanych mi wydawnictw, nie tylko dziecięcych i po tygodniu otrzymałam odpowiedź z ZYSK-u z propozycją wydania mojej książki. Myślałam, że to jakiś żart, ale nie – naprawdę podpisaliśmy umowę. Potem jeszcze dwóch innych edytorów wyraziło zainteresowanie „Farmagią”… Nie rozumiem, czemu wcześniej nikt jej nie chciał.

Ilustracja do gry planszowej
Ilustracja autorstwa Magdaleny Jasny

C.D.: Niesamowita historia z życiowym przesłaniem, by nigdy się nie poddawać i zawsze wierzyć w siebie. Młodzież sama zatopi się w „Farmagii”, będzie ją czytać samodzielnie. A co z młodszymi czytelnikami? Przyjemności czytania przez mamę lub tatę nikt i nic nie zastąpi, ale czy zastanawiała się Pani może, by wydać „Farmagię” w wersji audiobooka, by odciążyć rodziców?

M.J.: Ależ audiobook już jest! Wydawnictwo Storybox nagrało audiobooka pół roku po opublikowaniu wersji papierowej. Tak więc rodzice mogą się czuć odciążeni J

C.D.: To fantastyczna wiadomość. A czy z powstawaniem książki wiąże się może jakaś ciekawa historia? Coś szczególnego wówczas się działo lub wydarzyło? Znaki prognostyczne a może cuda i inne dziwy?

M.J.: Ja nic nie zauważyłam, ale może natchnął mnie jakiś niewidzialny elf…

C.D.: Czego doświadcza dorosły, pisząc książki dla młodszych czytelników? Potrzebne są jakieś szczególne umiejętności? Należy odstawić na bok dorosłość i znowu stać się rówieśnikiem bohaterów?

M.J.: Prawdę mówiąc nie musiałam niczego odstawiać, bo nigdy nie czułam się dorosła. Nie traktuję poważnie ani siebie, ani swojego życia. Rysuję sobie albo klecę jakieś dzindzibołki i płacą mi za to… Idylla. A mówiąc serio, nie skupiałam się na tym, że piszę dla dzieci. Nie starałam się upraszczać języka ani samej historii. Pisałam tak, żeby mi się podobało i zapewne dlatego również dorośli lubią tę książkę.

C.D.: A ptaszki ćwierkają, że będzie dalszy ciąg przygód Tereski i Jonatana? Prawda-li to?

M.J.: Prawda. Drugi tom jest już na ukończeniu.

C.D.: Odsłoni nam Pani rąbka tajemnicy, co tam na nich i na nas czeka?

M.J.: No cóż, wakacje się skończyły, nadeszła słotna jesień, więc Tereska i Jonatan usiłują pogodzić wyczerpującą pracę na czarodziejskiej farmie z obowiązkami szkolnymi.

Ulewne deszcze skutkują powodzią i przemieniają Farmagię w trzęsawisko, co zwabia do niej rozmaite bagienne stwory: nieśmiałego ćmucha, wielogłową hydrę, dziwacznego serpoparda i wiele innych. Każdemu trzeba pomóc i wyleczyć w razie potrzeby. Dzieci muszą się przy tym nieźle natrudzić, bo zwierzaki są płochliwe, psotne, a czasem wręcz niebezpieczne. Jednym słowem, w Farmagii nie ma czasu na nudę. Nie wspominając już o takich drobiazgach jak pazerny łowca, wciąż polujący na mityczne istoty, dziurawy dach pracowni, kłopoty w szkole i w domu, oraz zaskakujące właściwości lodowych kluczy.

C.D.: A czym w wolnym czasie zajmuje się Magdalena Jasny? O czym marzy?

M.J.: Czytam, czytam, czytam… A marzę o tym, żeby powstał film na bazie „Farmagii”.

C.D.: Pani Magdaleno, trzymam kciuki i bardzo dziękuję za rozmowę. Będę wyczekiwać kolejnej części przygód. Życzę pomyślności i spełnienia planów na przyszłość.

M.J.: To ja dziękuję.

27/02/2020

Magdalena Jasny "Farmagia" z Wydawnictwa Zysk i S-ka

Okładka książki pt. Farmagia Magdaleny Masny, po lewej stronie zielony smok, po prawej biały duszek Czytam duszkiem
"Farmagia" M. Jasny z Wydawnictwa Zysk i S-ka
w otoczeniu zwierzaków-cudaków
Parafrazując słowa piosenki zespołu „Fasolki”, mogę powiedzieć, że fantazja jest od tego, żeby bawić się na całego! A Farmagia, czyli farma dla magicznych zwierząt, nadaje się do praktykowania pacholęcych swawoli idealnie.

Drodzy Czytelnicy, „Farmagia” Magdaleny Jasny została przeze mnie przetestowana na dzieciach, dorosłych i częściowo nawet na zwierzętach a test wyszedł wprost fantastycznie, dlatego z całym przekonaniem polecam Wam tę baśniową opowieść do czytania, a nawet rzekłabym, że do wspólnego czytania szczególnie.

Trochę obawiałam się sięgnąć po tę książkę. Łeee, bajka, łeeee dziecińska pomyślałam. I co ja, pełnoletnia już do potęgi, w niej odkryję??? Ale gdy już książkę otrzymałam, rozpakowałam, przesunęłam dłonią po okładce, coś jakby zaciekawienie przebiło się przez opary zblazowanej dorosłości. Hm, kombinowałam, tester z odpowiedniej grupy docelowej by mi się przydał. Dzieciaka… dzieciaka mi zwyczajnie potrzeba! Szybki przegląd… W sklepie nie kupię, wypożyczyć nie wypożyczę… Ot, i ambaras… Eureka! Koleżanka ma pięciolatka. Dobra, umawiamy się na wspólne ploteczki, przy okazji zgrabnie tłumaczę, do czego mi jej Młody potrzebny. No, i tak to się mniej więcej zaczęło, jednak tym razem ploteczki były kilkuetapowe, bo przecież całą książkę nie sposób od razu przeczytać. Czytałam ja, Młody słuchał. Potem czytała mama, słuchali Młody, ja i od czasu do czasu także kiciuch, z tym jednak zastrzeżeniem że kot swoimi ścieżkami chodzi i trudno było z jego zachowania jednoznacznie wywnioskować, co sądzi o książce. Myślę jednak, że w pewnym stopniu musiała go chyba zainteresować, skoro zaglądał do nas kilka razy. Tak więc wiecie już, jak test się odbywał.

Żywą reakcję Młodego wzbudził smok na okładce z niemal drzewiasto-kolczastym porożem, a już znacząco rangę opowieści podniosło pojawienie się „chłopczyńskiego” bohatera, ratujący życie uścisk ramion wywołała scena nad urwiskiem, z kolei przeciwko tropicielowi zwierząt Młody przyniósł specjalną pelerynę Harry’ego Pottera, by w razie potrzeby stać się niewidzialnym. Oglądaniu obrazków z magicznymi pegazami, gryfami czy feniksami oraz pytaniom nie było końca. Przez kilka wieczorów mieliśmy zorganizowane grupowe czytanie. Młody był zachwycony i rozemocjonowany, a to zaledwie niewielki wycinek wrażeń, jakie nam towarzyszyły.  

A cóż ja mam do powiedzenia o „Farmagii”? Myślę, że chyba coś jest nie tak z moim układem limbicznym. Nic bowiem nie robi na mnie tak ogromnego wrażenia jak dramat, tragedia, psychiczne ciężary i filozoficzne dylematy oraz… ciepłe i mądre historie, o których mówi się, że są dla dzieci, a faktycznie są też dla dorosłych, bo mnie akurat pozwalają przypomnieć sobie ten niepowtarzalnie słodki smak dzieciństwa. Pozostałe, owszem, mogą się podobać, nawet bardzo, ale rzadko kiedy zasługują na długofalową ekscytację. A „Farmagia” sprawiła, że mogłam odkleić się od realiów i polewitować wśród kolorowych łąk magicznej krainy, pobrodziłam boso w strumieniu, poczułam wartki nurt wody na skórze, stałam się znowu beztroską kilkulatką w magicznym świecie, po prostu się odmłodziłam. Żaden lifting, botoks czy inne kosmetyczne cudeńka, drogie Panie i Panowie, tego nie sprawią! Przy tej lekturze odpoczęłam, zrelaksowałam się, odetchnęłam. Przypomniałam sobie emocje i odczucia, które przysypane kurzem codzienności zmatowiały, skurczyły się, a w trakcie lektury nabierały opalizujących kolorów, jedno po drugim odzyskiwały cudowną moc wywoływania uśmiechu i odświeżania najprzyjemniejszych historii z dzieciństwa. Ech, pomyślałam, tego właśnie mi było trzeba. I postanowiłam też, że od czasu do czasu będę sobie czytać książki dla dzieci, by nie zwapnieć do końca, by nie zawieść samej siebie.

Czytając „Farmagię” przenosimy się do cudownego świata, pełnego magicznych zwierząt i baśniowych stworów, które przybywają tu po pomoc, gdy są chore lub ranne. Żyją tu też elfy, które nie znają się na leczeniu i dlatego od lat sprowadzają do Farmagii Opiekunki – dziewczynki, które potrafią leczyć chore zwierzaki. Teraz wybrały do pomocy Tereskę – rezolutną kilkulatkę, która kocha zwierzęta. Autorka do pary przyda jej jeszcze kolegę Jonatana. Na oboje czeka świat magii z jego niesamowitościami, ale i świat rzeczywisty też okaże się pełen zdarzeń.

Magdalena Jasny sprawiła mi tą lekturą niebywałą radość. Stworzyła piękną opowieść, odziała ją w literacką szatę i przystroiła jeszcze własnymi ilustracjami. Już sama okładka zwraca uwagę. Twarda oprawa z przemawiającą do wyobraźni ekspresyjną sceną, do tego kolory takie, jak lubię. Każdy rozdział ma swojego graficznego patrona – najczęściej stwora będącego bohaterem przygód Tereski i Jonatana. Nawet same ilustracje pobudzają fantazję. Dodatkowo duża czcionka i odstępy między wierszami ułatwiają lekturę młodszym odbiorcom, a i wzrok starszych z pewnością doceni ten zabieg drukarski. O kolorze ecru papieru wspominać nie muszę.

Na czytelnika czeka kilkadziesiąt rozdziałów, a w każdym inna przygoda, która sama w sobie może stanowić osobną historię-przypowieść, choć autorka akurat stroni od moralizatorstwa. Bohaterowie sami zbierają nowe doświadczenia, uczą się w działaniu i samodzielnie wyciągają wnioski. Jasny ma do dzieci pełne zaufanie i daje im sporo swobody, co nie oznacza, że zostawia ich samopas. Można tu znaleźć wiele przykładów, jak pielęgnować przyjaźń, jak troszczyć się o siebie i zwierzęta, pomagać i wspierać w trudnych chwilach, unikać niepotrzebnej rywalizacji i jakie znaczenie mają medale, jak chronić przed przemocą, rozpoznawać zagrożenia. Każdy z nich może stanowić – jak już wspomniałam wcześniej – temat na osobną pogadankę z dzieckiem, by wspólnie usiąść i wytłumaczyć, zatrzymać się na czułe przytulaski, by pokazać, jak bardzo druga osoba jest dla mnie ważna. „Dziewczyński” świat Tereski i „chłopczyński” Jonatana początkowo skrajne, wydawałoby się jak dwa końce patyka, okazują się światami, które potrafią być dla siebie interesujące, wspierać się i uzupełniać. Czego nie potrafi Tereska, umie Jonatan i na odwrót.

W tym wszystkim jest też miejsce na elfy-oryginały z drobnymi dziwactwami. Ich czasami osobliwe podejście bywa przyczyną wielu zaskakujących zdarzeń, bo elfy są po prostu elficko inne.  A różnorodność potrafi być taka fantastyczna!

Jasny nie pozwala się wymknąć opowieści ani na moment. Doskonale wie, co chce przekazać czytelnikowi i jaki chce osiągnąć efekt. Zaciekawia barwną narracją, plastycznie maluje magiczne zwierzęta, a kilka precyzyjnie dobranych szczegółów wystarcza, by dziecko wyobraziło sobie pracownię Tereski czy schronienie Jonatana, a i dorosłemu nie sposób wręcz pozostać nieczułym na wdzięki Farmagii. Jasny stworzyła opowieść, która zbliża pokolenia przy wspólnym czytaniu. A więc… czytajmy i bawmy się na całego, bo przecież „Farmagia” jest od tego!
Za egzemplarz książki pt. „Farmagia” dziękuję autorce i Wydawnictwu Zysk i S-k.

10/11/2021

"Rozmowy z Duszkiem" - gościem jest Magdalena Jasny - autorka serii o "FarMagii"

Magdalena Jasny - autorka serii o "FarMagii", na którą składają się "FarMagia" oraz "Sekret lodowego klucza" - jest gościem "Rozmów z Duszkiem". 

Z Panią Magdaleną Jasny miałam już przyjemność rozmawiać w maju 2020 (link do wywiadu znajdziecie poniżej)😊👇

Magdalena Jasny - wywiad z maja 2020 r.

A teraz, będąc patronem medialnym drugiej części, zatytułowanej "Sekret lodowego klucza", ponownie odwiedzam łąki magicznej farmy dla cudownych istot, którymi opiekują się Tereska i Jonatan. Linki do recenzji obu części opowieści dla przypomnienia również poniżej👇:

"FarMagia" 

"Sekret lodowego klucza"

Najnowszy odcinek "Rozmów z Duszkiem" z Panią Magdaleną Jasny w dużej części jest poświęcony jej twórczości, czyli farmagicznym klimatom, lecz nie zabraknie także rozwinięć wątków na nieco szerszej arenie społecznej, jak choćby dotyczących poszukiwań piękna i inspirowania ciekawości. Tradycyjnie już pojawia się wzmianka o akcji #SzczepimySięDuszkiem.

Zapraszam do obejrzenia wywiadu z Panią Magdaleną Jasny👻