23/12/2019

Francoise Thom "Beria. Oprawca bez skazy" z Wydawnictwa Prószyński i S-ka

beria, oprawca bez skazy, francoise thom, prószyński i s-ka
Francoise Thom "Beria. Oprawca bez skazy"/
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Ostatnio ciągnęło mnie do historycznych tematów. Najpierw sięgnęłam po materiały rodem z mrocznego średniowiecza, a następnie przeniosłam się do początków XX w. do bolszewickiego ZSRR. Główną postacią (nie chcę używać słowa bohater) książki francuskiej sowietolożki, Francoise Thom, jest Ławrentij Pawłowicz Beria – osoba z bliskiego otoczenia Stalina, jeden z szefów NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych – potocznie nazywanego bezpieką).
„Beria. Oprawca bez skazy” sami przyznacie, że tytuł dość przewrotny. Chciałam się z nim zmierzyć, by dowiedzieć się czegoś więcej o tej owianej złą sławą postaci. Tomisko zachęcało objętością (ponad 900 stron tekstu!), liczyłam na mnóstwo materiałów źródłowych, nie wspominając o faktach, komentarzach czy analizach, lecz prawdę powiedziawszy po kilkudziesięciu stronach moje zainteresowanie stopniowo malało. Nie zniechęcałam się, ponieważ miałam jeszcze nadzieję, że może w dalszej części dostanę to, na co liczyłam. Niestety, książka mnie rozczarowała. Dlaczego? Bo spodziewałam się obszernego kompendium wiedzy o Berii, o nim samym, o jego charakterze, jego bliskim otoczeniu oraz warunków, okoliczności, a poniekąd przy okazji także o systemie i sytuacji geopolitycznej, w jakich przyszło mu żyć. A tego nie dostałam. Sam Beria zdawał się wyzierać z kart od czasu do czasu i nie był postacią pierwszoplanową. Natomiast w materiałach pojawia się mnóstwo wątków pobocznych, czasami miałam wrażenie, że może nie tyle nieważnych, co nadmiernie roztrząsanych, które niepotrzebnie odwracały moją uwagę od rzeczy najważniejszych. I chyba to rozdrobnienie przeszkadzało mi najbardziej, bo rozmywało mi to, co najważniejsze – osobę samego Berii. Nie należę do osób, których wiedza historyczna epoki jest podstawowa, ale też nie jestem ekspertem. Nazwałabym siebie trochę więcej niż średniakiem. Ot, taki domorosły pasjonat, dlatego brakowało mi podsumowań, syntetycznego podejścia, które zwieńczyłyby i tłumaczyły poszczególne, czasami luźne, fakty. Metoda zastosowana przez autorkę może bardziej będzie odpowiadała osobom o szerszej wiedzy w tej dziedzinie, które są w stanie spojrzeć na pewne kwestie w sposób przekrojowy.
Chyba najczęściej wypowiadali się o Berii jego syn, Sergio Beria, i ten, który stał się bezpośrednim sprawcą upadku Gruzina, Nikita Chruszczow. Opinie innych pojawiają się w stosunku do obszerności opracowania raczej dość rzadko. Ani punkt widzenia syna, ani Chruszczowa nie oddają dla mnie możliwie obiektywnego obrazu Berii. Relacje rodzicielskie zawsze będą wpływały na postrzeganie ojca przez syna, natomiast Chruszczow był żywotnie zainteresowany przedstawiać Berię jako najgorszego z najgorszych, przecież sam maczał palce w „definitywnym” załatwieniu sprawy. Odnosząc się do tytułu, jaki książka nosi, mam silne przeświadczenie, że wprawdzie Francoise Thom jest autorką, ale to Sergio Beria trzyma długopis, bo rzeczywiście można odnieść wrażenie, że Beria to człowiek pełen zalet, o niemal strategicznym podejściu do polityki, któremu na sercu leżał los ciemiężonych obywateli republik radzieckich.
Mam świadomość, że wciąż nie udostępniono wszystkich informacji dotyczących Berii i nadal istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeszcze sporo zaskakujących rzeczy możemy się dowiedzieć na jego temat, jednak bazując na obecnie znanych faktach, po lekturze tej książki nadal nie dowiedziałam się, np. jaki był stosunek Berii do rodziny, jaki miał styl zarządzania, jakim był podwładnym, a następnie szefem. Autorka zręcznie pominęła fakty odnoszące się do procedur i sposobów przesłuchań osób zatrzymywanych przez NKWD, które niewątpliwie rzutują negatywnie na ocenę jego postaci. Nie rozprawiła się także z innymi niewygodnymi tezami, np. dotyczącymi zarzucanych mu gwałtów czy porwań kobiet, przechodząc nad nimi do porządku dziennego bardzo lakonicznie. Od doświadczonej badaczki oczekiwałabym, że zajmie się nie tylko samymi faktami, lecz także zadając pytania „dlaczego?”, przeanalizuje motywację i przyczyny konkretnych działań i zachowań. A tego mi brakowało.
Pewnie pomyślicie teraz, że nie warto sięgać po „Berię. Oprawcę bez skazy”? Bynajmniej. Książka inspiruje do częstych refleksji, poszukiwań na poruszane przez autorkę tematy, zgłębiania wiedzy o pojawiających się osobach. Trudno mi zaakceptować próbę ukazania Berii jako oprawcy bez skazy, nawet jeśli to oksymoron z założenia o prowokatorskim podłożu, jednak na tyle zainteresowały mnie niektóre wydarzenia poruszane przez autorkę i wwierciły mi się w pamięć, że dzięki temu opracowaniu z pewnością wrócę do zagadnień związanych z Berią. Warto jednak mieć świadomość, że nadmiar drobiazgów, a czasami też stopień szczegółowości spraw zakulisowych, nie każdemu może przypaść do gustu, zwłaszcza jeśli niezbyt orientuje się w realiach tamtej epoki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz