Natałka Babina "Bodaj Budka"/ Dom Wydawniczy "REBIS" |
Co było na początku? Chaos czy słowo? Choć w „Bodaj Budka” Natałki Babiny nie chodzi o stworzenie świata, to jednak słowo ma tu znaczenie kolosalne, bo autorka upatruje w nim źródło tożsamości – tej narodowej i tej indywidualnej.
Główna bohaterka – Ałła, ma 50 lat, żyje współcześnie na Białorusi i próbuje pisać powieść. Życie jej nie rozpieszczało, straciła córkę, borykała się z problemem alkoholowym, w jej życiorysie brak znaków szczególnych, które by świadczyły o sukcesie zawodowym. Nieoczekiwanie nadarza się okazja zakupu starego budynku kolejarskiego położonego przy torach popularnie nazywanego „Budką”. Ałła postanawia mieć po raz pierwszy coś dla siebie, czuje, że to miejsce przyniesie zmianę w jej życiu. W istocie nie myli się, bo po wspólnej parapetówce z najbliższymi zostaje zamordowana w lesie jedna z jej przyjaciółek. Podobny los spotyka wkrótce siostrę bliźniaczkę Ałły, choć okoliczności są inne, to wcale nie mniej paraliżujące, a następnie mają miejsce jeszcze bardziej dramatyczne zdarzenia.
Sama bohaterka, która z perspektywy czasu opowiada o tym, co się wydarzyło, ma problem z ustaleniem początku, bowiem początek przypowieści, którą dzieli się Ałła, z pewnością nie stanowi genezy problemu, gdyż jego zalążek czaił się już wcześniej a to pod krzakiem leszczyny, a to w osnutym mgłą zakątku, a to w ciemnych zakamarkach podświadomości. O czym mowa? O strachu jako źródle zła. Wokół tego motywu Babina tworzy osobliwą powieść paraboliczną, która ma przekazać pewne uniwersalia o współczesnym świecie. Już motto wskazuje na język i prawdę oraz występującą między nimi korelację. W toku fabuły dochodzą do nich wspomniana już wcześniej kwestia zła oraz strachu, a także postaw, poczucia tożsamości czy śmierci.
Polesie od zarania dziejów uchodzi za krainę tajemniczą, spowitą aurą zagadkowości, będącą niewyjaśnionym fenomenem ezoteryki. Nic więc dziwnego, że Babina akurat tu ulokowała miejsca akcji – zarówno głównej linii narracyjnej, jak i tej wyłaniającej się z nadbużańskiej przeszłości, stanowiącej jednocześnie okruchy powieści tworzonej przez Ałłę. Z pozoru różne i luźne historie splatają się i pozostają współzależne, a finalnie ukształtują przyszłość bohaterów, którzy obecnie – jak pokazuje Babina – utracili nie tylko swoją tożsamość, utracili także świadomość roli i celu swojego istnienia. Autorka zdaje się upatrywać istotę tożsamości w języku. Co ciekawe, Polesie to pod tym względem istny tygiel, bo mieszkańcy tamtych regionów mówią dialektem stanowiącym mieszankę białoruskiego, ukraińskiego, rosyjskiego i polskiego. Język, odróżniający ludzi od zwierząt, to zdolność wyrażania myśli, zdolność definiowania siebie, to również lub przede wszystkim zdolność artykułowania akceptacji i sprzeciwu dla swoich bądź cudzych działań. Jego utrata, swoisty bezgłos, milczenie, nieumiejętność komunikacji czy jej zdawkowość powodują, że dochodzi do zaburzenia naturalnego porządku i bohaterowie „Bodaj Budka” gubią swoją przyrodzoną i dystynktywną cechę stanowiącą o ich ludzkiej naturze, przez co stają się bezwolnymi, bezrozumnymi i bezkrytycznymi wykonawcami poleceń, istotami funkcjonującymi machinalnie jak zombie. Oczywiście dzięki zastosowanej metaforyce przekaz można interpretować na wielu płaszczyznach, np. społecznej jako zanikanie umiejętności nawiązywania relacji przez młodych, z wirtualnym życiem na pokaz włącznie, czy politycznej jako niemą zgodę dla działań władzy, pokorne godzenie się na ograniczanie praw obywatelskich i usprawiedliwianie takiej postawy eufemizmem „spolegliwej neutralności”. Babina właśnie w lęku, życiowym konformizmie, zdaje się dostrzegać główne i bezpośrednie źródło zagrożenia. Brak działania, wygodnickie słabości, bezgłośna aprobata bylejakości, wyrzekanie się wymagającej wysiłku głębszej autorefleksji – te zachowania bezpardonowo obnaża, posługując się różnymi narzędziami literackimi, bowiem różnorodności wyzwań, jakie niesie ze sobą życie, przeciwstawia różnorodność stylistyczną, zmuszając tym samym czytelnika do wnikliwego śledzenia zdarzeń, skrupulatnego wyłapywania rozsianych przez nią uprzednio znaków i podpowiedzi. Musisz, odbiorco, nieco wysilić umysł, by pozbierać te rozrzucone jak grzyby po deszczu wskazówki. Musisz umieć poruszać się w racjonalnych konkretach, by krótko potem nie wpaść w odrealnioną rzeczywistość. Niedopowiedzenia, niejednoznaczne sytuacje służą podważeniu prawdziwości wydarzeń, a nawet wiarygodności samej bohaterki, bo czy mówiące zwierzęta to tylko typowo baśniowe atrybuty albo może już oznaka schizofrenii? Babina korzysta garściami z symboliki, która daje szerokie pole do manewrowania. I tak czerpiąca z natury kolorystyka, wskazuje kierunek poszukiwań: niebieskozielone odcienie nawiązują do przyrody, złotożółte pasma przywołują piaski Polesia, a fiolet to przecież zapowiedź tajemnicy i dostojeństwa. Te wszystkie elementy zostają zmiksowane i odmierzone w odpowiednich proporcjach, by czytelnik tracił poczucie stabilnej pewności w ocenie faktów. Do tego warstwa katastroficznej fantastyki z nadprzyrodzonymi istotami nie z tego świata, a w końcu kryminał i horror z atmosferą zagrożenia mrożącego krew w żyłach powodują, że w zastawione przez Babinę pułapki czytelnik zapewne nie raz i nie dwa wpadnie.
Autorka celowo przekracza granice prawdopodobieństwa, przerysowuje, przeciąga literacką strunę, by w ten sposób wzmocnić przekaz. Wszechobecne otępienie, postępująca afazja krytycznego myślenia, zdegradowanie człowieka z homo sapiens do bezgłośnego i bezrozumnego zwierzęcia (czy to w hierarchii religijnej, społecznej czy politycznej) mają uczulić odbiorcę na palące problemy współczesności, która próbuje go tumanić teoriami spiskowymi na temat wrogów państwa czy odżywającymi ideami narodowych radykalizmów. A nic lepiej się do tego nie nadaje jak stan permanentnie utrzymującej się niepewności, niewiedzy, plotek i pogłosek, które podsycają negatywne emocje. Wprowadzane absurdy służą otwarciu oczu i w efekcie ust odbiorcy. Babina zdaje się mówić do czytelnika: „Dostrzeż te nonsensy. Zobacz, w jakim świecie żyjesz. To nie jest normalne. Działaj, mów, rozmawiaj. Przełamanie strachu jest możliwe. Nie gódź się na upadlające traktowanie. Nie nakładaj sam sobie kagańca, usprawiedliwiając się strachem lub niewiedzą. Nie bądź łatwym żerem dla innych.”
Babina tworząc współczesną przypowieść, będącą krytyczną oceną aktualnych realiów, daje też w epilogu nadzieję, bo pokazuje sposób pokonania lęku. „Bodaj Budka” to próba wyeksponowania naturalnych i prawdziwych wartości, bez ich pozoranckiej i rzekomej otoczki, bez sztuczności stworzonej w niezrozumiałym celu. To również próba przywrócenia słowu znaczenia i mocy. Bo na początku było słowo i to ono „rodzi prawdę”*), to ono ma siłę sprawczą, to ono motywuje do działania i staje się skuteczną bronią przeciwko marazmowi, przeciwko otępianiu, przeciwko złu w przeróżnej postaci. Słowo, poprzez mowę uzewnętrzniającą logiczne myślenie, tworzy człowieka, słowo buduje społeczność i wreszcie właściwe słowa wzmacniają poczucie wspólnoty, która jako całość nabiera większej zdolności do działania. Przekaz Babiny może wydawać się tym bardziej wyraźny, gdy uwzględnimy wydarzenia rozgrywające się obecnie na Białorusi, gdzie społeczeństwo w manifestacyjnych protestach daje wyraz sprzeciwu wobec represyjnego systemu.
Babina ma świadomość zmieniającego się świata, jednak zmieniona i trudna rzeczywistość wg niej tylko wówczas ma szansę przezwyciężyć sztuczność i iluzję, gdy odwoła się do początku, do słowa, do tego, co prawdziwe i naturalne. Dla autorki harmonijnym początkiem jest sama natura, życie w zgodzie z nią, życie w zgodzie z samym sobą, powrót do zapomnianego, ale niewypaczonego fałszem jądra prawdy.
Główna bohaterka opowiada o upadku jednego i narodzinach innego świata. Świata, w którym człowiek przestaje być człowiekiem, traci cechy odróżniające go od zwierząt, adaptuje się do rzeczywistości, co gorsza urządza się w niej, a nawet zaczyna dostrzegać w zniewoleniu zalety. Nie przeciwstawiając się złu, niemo je akceptuje, ustępuje mu pola, staje się zaszczuty, zastraszany jak zwierz, skulony i wykorzystywany, staje się przynętą dla innych, żyjąc wbrew temu, jak powinien.
W tej niepozbawionej cech magii współczesnej wersji baśni Babina wydaje się czuć więcej niż swobodnie. Już na samym początku zwiastuje wielość wątków i ich niesamowitość, by następnie całkiem zgrabnie – ledwie na moment – przerwać przyziemnie współczesnym pasażem, a zaraz potem przenieść się do wnętrza ciepłej chaty zimą i podpatrywać jej mieszkańców sprzed wieków, aby po krótkiej wizycie ponownie podejmować czytelnika w tu i teraz. Tym samym wprowadza w czyn przesłanie z własnej powieści, gdyż daje wyraz znajomości słowa, jego znaczenia, zastosowania i mocy sprawczej. Bo któż inny jak nie pisarka właśnie powinna świecić przykładem? Powieść artystycznie łechce czytelniczy apetyt, a prostota stylu połączona z melodyjnością wschodniego zaśpiewu (nie wiem, po jakie zaklęcia Babina sięgnęła, ale dźwięki pogranicza wciąż grają mi w głowie) oraz wyczucie słowa sprawiają, że miękko przenikamy w treść, a rozgrywające się sceny stają przed oczami jak malowane. Styl Białorusinki chyba najpełniej rozkwita w małych uwerturach z minionych czasów, gdzie kreuje klimat nikłym detalem, z akcentami folkloru, tradycji, historii i obowiązkowo z połyskującymi w tle kolorami Polesia. Urok zwykłej powszedniości, magia naturalności, czar tego, co przeminęło, a co zostało zapamiętane i teraz odradzając się w słowie, zostaje przekazane dalej. W „Bodaj Budka” Natałka Babina serwuje fuzję literackich stylów i czasoprzestrzennych wymiarów. Pokazuje, że język może służyć oswajaniu świata, oswajaniu kultur i siebie samego. Bo gdy skończy się słowo, to co odróżni nas od innych istot?
Za egzemplarz książki pt. „Bodaj Budka” Natałki Babiny w tłumaczeniu Anny Korzeniowskiej-Bihun dziękuję Domowi Wydawniczemu „REBIS”.
*) cytat z książki „Bodaj Budka” Natałki Babiny
Cieszę się, że los zrządził właśnie tak, że przeczytałaś tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZaraz tam los. Ja dokładnie wiem, jak temu losowi na imię. I bardzo serdecznie go ściskam:)
Usuń