Beata Kieras "Epizody mieszane"/ Fundacja Duży Format |
Beata Kieras – mieszkanka Gdyni, nauczycielka języka polskiego oraz autorka zbioru „Lady Hiob otwiera drzwi”, który ukazał się w 2013 r. Jej kolejny tomik „Epizody mieszane” zdobył główną nagrodę w 7. Konkursie Poetyckim Fundacji Duży Format w kategorii „po debiucie” w 2019 r.
Uwagę przykuwa okładka – na białym tle krąg tamborka, w którym niczym pod lupą prezentuje się dłoń poprzetykana kolorowymi nićmi w odcieniach pomarańczu i czerwieni. Tak właśnie Kieras postrzega życie człowieka, będące oddzielnym wątkiem, „krótką historią na tkaninie”*), do której co i rusz dosztukowują się kolejne fragmenty, lecz z której równie szybko kolejne skrawki znikają.
Kieras w „Epizodach mieszanych” zebrała wiersze w trzy grupy: „Rośliny jednoroczne”, „Grajek z Hammeln” i „Z niedostatku”, przy czym każda z nich akcentuje określoną tematykę. W pierwszej dominują pierwiastki wskazujące na motyw vanitas z przemijalnością życia, kruchością istnienia, zanikaniem widocznych za życia śladów i płowieniem „do białości” dowodów obecności. Druga część niesie ładunek wojennej zawieruchy i staje się wyraźnym głosem sprzeciwu wobec szeroko rozumianego zła, które w obecnych czasach może przybierać formę wygodnej niepamięci, tryumfu fałszu nad prawdą czy braku granic wolności, bo „wszystko można”. I wreszcie ostatnia część eksponuje tęsknotę za tym, co odeszło, co jednak tkwi w nas na podobieństwo utraconych lat, a jednocześnie zawiera okruchy wspomnień rodzinnych, wśród których echem odzywają się także gorzkie przeżycia z dzieciństwa.
„Choć piękny jest świat”, to w „Epizodach mieszanych” jego uroda nigdy nie przybiera idealnego kształtu, nigdy nie rozkwita w pełni. Staje się raczej drobnym ornamentem, chwilowym motywem wyłaniającym się zza bycia niczyją, bezgłośną, niewidzialną czy niekochaną. Kieras mocno podkreśla niedostrzegalność człowieka przez człowieka, wyobcowanie, bolesność relacji rodzinnych, krzywdę dziecka. Siłę emocjonalnych panoram podbija u niej przyrodnicza metaforyka, będąca mocnym wątkiem reprezentowanym w tomiku przez drzewa, gwiazdy czy nadmorskie krajobrazy. Stabilna, silna i niezniszczalna natura w zestawieniu z przemijalnością losu człowieka nabiera cech bezdusznej obojętności, bo „wszystko jedno wodzie czyj ślad zabiera i sośnie że przyjdzie do niej inna kobieta”. Z tej perspektywy u Kieras łamliwy i śmiertelny człowiek zdaje się więc być ledwie tymczasową przydawką dla trwałości świata.
Autorka dostrzega także rozmaitość rodzajów śmierci zarówno tej fizycznej, rozumianej jako przejście poza granicę znanego nam wymiaru, lecz także tej duchowej, rozumianej jako brak umiejętności życia, niedostrzegania jego wartości i zalet, płowienia relacji, braku kontaktu, niedosytu wrażliwości i wreszcie niedostatku miłości czy dobra. W jej ujęciu człowiek traci „życie z oczu nim samo przepadnie”.
Dla Kieras namacalnym dowodem na obecność drugiego człowieka staje się dotyk. Stąd jej głęboka „potrzeba dłoni w dłoni” i modlitwa o zmysły, w której prosi stwórcę „dotyk zachowaj pewny czuły żeby twarz odnaleźć”. Nie zawsze jednak dłoń jako emblemat troski i czułości jest w stanie sprostać wyzwaniom, jak choćby podczas wojennej gehenny, gdy bezradna matka „puściła małą rękę umarła rozwiała się z dymem”. Co charakterystyczne, u Kieras każdy rodzaj dobra naznaczony zostaje skazą, symetryczną antycechą, dlatego te same dłonie będą kojarzyć się także z „zaciskaniem prostowaniem wymierzaniem”.
Motyw matki i dziecka, podobieństwa cech, powtarzalności ról pojawia się wielokrotnie w wierszach Kieras. Tęsknotę za mamą autorka uśmierza kojącą twórczością lub sennym marzeniem. To tam możliwe są jeszcze spotkania obu kobiet. Tam granica niebycia nie sięga. Tam niecierpliwa śmierć nie ma wstępu, bo „może na tym polega wieczność żywych i zmarłych obcowanie”.
W „Epizodach mieszanych” nad wyraz częstym towarzyszem jest strach – lęk przed światem i obawa o przyszłość. Swoistym remedium na strach, na „kolczaste serce”, na blizny przeszłości staje się dla autorki twórczość – „wiersz zwierz z lasu”, który „układa się pod dłonią nieskłonny do pieszczoty chce tylko poczuć spokój”. To jej literacka strefa komfortu, w której czuje się wolna, bezpieczna i gdzie znowu może pogłaskać dziecko w sobie.
Tomik Kieras to zbiór uwierający gęstością treści, w której główny wątek wypaczonego pojmowania życia z jego fałszywymi wartościami ledwie poprzetykany jest epizodami utkanymi z wrażliwych uczuć oraz szlachetnej uważności, jakby to one miały niezbicie świadczyć o prawdziwości tezy, iż w życiu piękne są tylko chwile. Nieodgadniony los indywidualnego człowieka stanowi u Kieras wprawdzie część porządku świata, jednak ten pierwszy wydaje się zupełnie nie rozumieć lub nie dostrzegać swego znaczenia i roli, jaką powinien pełnić w naturze.
Kieras w tomiku wybiera incydentalne epizody, wyskubuje je jak nitki z tkaniny, a następnie podsuwa pod lupę, mówiąc do odbiorcy: „Zobacz.” To jej autorski sposób, by nie zostać zmarginalizowaną, by jej głos wśród półprawd, symetrii wartości stał się słyszalny, dlatego między innymi podejmuje dysputę z samą Hannah Arendt na temat banalności zła i nazywania rzeczy po imieniu.
Poezja Kieras, choć mocno nacechowana nieustanną świadomością jednorazowości bytu człowieka, świadomością niemocy i bezsilności jednostki wobec panujących trendów, stara się łatać wizerunek niefrasobliwego homo sapiens, ceruje go, zbiera wyłażące z osnowy nitki i leczy pięknem momentów. Ale ta kuracja zawiera również efekty uboczne, ponieważ w scenach tkwią szorstkie przenośnie w postaci supłów porzucenia i rys na czole, które mocno rezonują na odbiorcę. Czy ta skondensowana dawka przeżyć zadziała jak szczepionka?
Atmosferę „Epizodów mieszanych” kształtuje nie tylko treść, lecz także sposób przekazu z metaforami wyraźnie wpływającymi na emocje i rozlewającymi w tle esencję zaniepokojenia wyłaniającym się obrazem. Estetyki nadaje też słowotwórstwo, np. „wypamiętać z obrazu”, „będziemy się w oknach paprocić srebrzyście”. Dodatkowo autorka zdecydowała się na wiersz wolny, który pozwala czytelnikowi na szersze pole interpretacyjne, a autorowi na swobodę ekspresji. W twórczości Kieras odczuwa się także nawiązania – od wyraźnych akcentów biblijnych poprzez schultzowską stylistykę aż po okruchy skojarzeń mogących doprowadzić czytelnika do Okudżawy czy „Starego dobrego małżeństwa”. Wszystko to sprawia, że zbiór czyta się z zastanowieniem, niespiesznie przekłada strony, a zarazem chętnie powraca do wybranych fragmentów, by odkrywać w nich za każdym razem nowe konteksty.
Choć w mieszance poezji, do której zaprasza Kieras, dominują rozczarowania i rozgoryczenie beztroską schematów czy postępującym procesem redukcji relacji międzyludzkich, jednakowoż blasku nadają jej skrawki, nikłe niteczki będące wprawdzie epizodami, lecz świadczącymi niezbicie na korzyść nadziei i szczęśliwego zakończenia. Bo chyba nie sposób inaczej interpretować przesłania tomiku, skoro w „Happy endzie” autorka decyduje się napisać „i z ciebie będzie wątek kiedy już się rozplączesz”?
Za egzemplarz tomiku Beaty Kieras pt. „Epizody mieszane” dziękuję Fundacji Duży Format.
*) cytaty z tomiku Beaty Kieras „Epizody mieszane” z Fundacji Duży Format
Ciekawa i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńBo i tomik ciekawy. Zachęcam do lektury:)
UsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuńDrobiazg. To dobra lektura.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja. Jedna uwaga: "rezonują na odbiorcę"?!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Stworzyłam sobie takie cudo stylistyczne i chyba rzeczywiście niezbyt fortunnie do brzmi. Dziękuję za wyłapanie mojego cudotwórstwa:)
OdpowiedzUsuń