15/03/2019

Lidia Tasarz "Bez wyjścia" (kontynuacja "Nici Ariadny")

Tasarz Bez wyjścia Psychoskok
Lidia Tasarz "Bez wyjścia"/Psychoskok

„Bez wyjścia” Lidii Tasarz stanowi kontynuację „Nici Ariadny”. W pierwszej części główna bohaterka, Agata, traci pamięć w wyniku wypadku. Prawdę o sobie odkrywa w dość sensacyjnych okolicznościach, a to, czego się dowiaduje, niekoniecznie układa się w logiczną całość. W „Bez wyjścia” Agata wraca do zawodowej aktywności, jednak nieoczekiwanie echem odzywa się rodzinny wątek aż zza oceanu.
            „Nić Ariadny” wywarła na mnie na tyle dobre wrażenie, że zdecydowałam się na kolejną odsłonę historii z Agatą w roli głównej. Przygotowałam sobie zestaw obowiązkowy, czyli książka, filiżanka herbaty, do tego małe co nieco słodkich frykasów i start… Agata po odzyskaniu pamięci i tym samym własnej tożsamości czeka z niecierpliwością na powrót do pracy. Dają o sobie jednak znać skutki urazu głowy, ale wreszcie otrzymuje długo wyczekiwane zadanie.
            Stara prawda głosi, że sprawdzone rozwiązania kuszą, by ponownie po nie sięgnąć. Skoro więc sprawdził się schemat zastosowany w „Nici Ariadny”, czemu nie wykorzystać go z powodzeniem jeszcze raz? Generalnie nie mam nic przeciwko takim metodom, pod warunkiem, że rzeczywiście profitują. „Bez wyjścia” w początkowej fazie – co w pewnym sensie zrozumiałe, bo przecież mogą się trafić czytelnicy, którzy nie znają „Nici Ariadny” – wprowadza w historię Agaty. Nie ma tu mocnego wejścia w postaci utraty pamięci przez główną bohaterkę, a narracja oscyluje głównie wokół przeszłych wydarzeń i skutków, jakie wywarły na życie Agaty. Agata niecierpliwi się, bo nie lubi bezczynności, a dodatkowo niekorzystnie odbijają się na jej psychice skutki uboczne wypadku. Jest więc rozdrażniona i poirytowana. Tasarz poświęciła sporo stron, by czytelnik wczuł się w nastrój i humory bohaterki. Jednak nastawiona na sensację z coraz większą niecierpliwością wypatrywałam momentu, kiedy zawiąże się akcja. (Ale muszę też przyznać, że wysiłek autorki nie poszedł na marne, bo rzeczywiście czupurność Agaty dawała się odczuć.) W „Nici Ariadny” Tasarz z aptekarską dokładnością dokładała fakty podsycając nimi zaciekawienie, tu autorka skupiła się na wewnętrznych przemyśleniach i retrospekcji. Na szczęście „Bez wyjścia” znacznie przyspiesza w drugiej połowie powieści, a dokładnie od momentu zniknięcia Agaty. Miejsce dywagacji na temat przeszłości, zajmuje dramaturgia wydarzeń. Znowu mamy do czynienia z dualizmem narracyjnym (opis wydarzeń z dwóch perspektyw angażuje uwagę czytelnika, który sam może weryfikować podane fakty nie czekając na objaśnienia narratora), przeważają żywsze dialogi, zdecydowanie więcej się dzieje, znów czuć rytmiczny tok książki akcji. I gdy w końcu otrzymałam to, czego wyczekiwałam, gdy już poczułam ten smaczek dobrze utrzymywanego tempa, to okazało się, że historia się wyjaśniła. Znamy tych złych i brzydkich oraz tych dobrych i pięknych… Meta zdobyta. Miałam niedosyt, że wszystko tak szybko się zakończyło, że autorka tyle co musnęła zalążek akcji i podniosła napięcie, to zaledwie kilkadziesiąt stron później podała rozwiązanie na tacy. (Dla niewtajemniczonych powiem, że „Bez wyjścia” ma 189 stron.) Jestem długodystansowcem, więc lubię, gdy akcja jest rozbudowana, gmatwa się, pojawiają się przeszkody, coś niby pasuje, ale potem okazuje się, że jednak nie. W „Bez wyjścia” mi tego trochę brakowało. Natomiast czytelnik nastawiony na sensację w mocno zwartej pigułce może być więcej niż zadowolony, bo prędko zaspokoi swoją ciekawość.
W sparingu „Nić Ariadny” kontra „Bez wyjścia” wyżej oceniam tę pierwszą. Wiem, wiem... Powiecie, że to błąd podchodzić do lektury w ten sposób. Jednakowoż trudno się ustrzec porównania, zwłaszcza gdy mamy po pierwsze książkę tej samej autorki i po drugie tytuł stanowiący kontynuację (kto wie, może będą kolejne części, więc będzie już nawet można mówić o cyklu). Taki to bezwzględny los sequeli. Żeby jednak sytuacja była jasna, dodam, że gdyby Lidia Tasarz zafundowała nam kolejną część, to chętnie po nią sięgnę. Odpowiada mi bowiem styl pisania tej autorki, tworzenie atmosfery bez zbędnego rozmywania akcji i wdawania się w szczegóły, a detali dokładnie tyle, by w efekcie końcowym dopasowały się w sensowną całość.

12/03/2019

Lidia Tasarz "Nić Ariadny"

Lidia Tasarz Nić Ariadny Wydawnictwo Psychoskok
L. Tasarz "Nić Ariadny"/Psychoskok

Po „Nić Ariadny” Lidii Tasarz sięgnęłam po dość wyczerpującej emocjonalnie poprzedniej lekturze, ponieważ chciałam zwyczajnie zmienić klimat na nieco mniej forsujący. Uznałam więc, że sensacja przykuwająca moją uwagę może się do tego nadać idealnie. Jednak muszę się też przyznać, że zerkając na okładkę „Nici Ariadny”, wewnętrzny głos gdzieś w tyle głowy szeptał mi „Zostaw, daj sobie spokój, sięgnij po coś uznanego, kto to w ogóle jest ta Tasarz???” Ta, może niezbyt znana, Tasarz potrafiła mnie na tyle zainteresować fabułą, że nim upłynęły dwa dłuższe wieczory… było po książce.
            Główna bohaterka budzi się w szpitalu z kilkutygodniowego letargu będącego następstwem wypadku. Po odzyskaniu świadomości okazuje się jednak, że straciła pamięć. Nie wie, kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka, gdzie pracuje. Amnezja. Znalezione przy niej dokumenty pozwalają jedynie przypuszczać, że nazywa się Monika Palmer i ma 27 lat. Ta wiedza służy za punkt wyjścia dalszej opowieści, czyli odkrywania prawdy o sobie. A akurat o sobie Monika nie wie absolutnie nic, ale na szczęście pozostała jej pamięć semantyczna, czyli umie poruszać się w otaczającej ją rzeczywistości oraz korzystać ze współczesnych urządzeń. No, i doskonale dedukuje. Obserwuje więc otoczenie i racjonalnie analizuje fakty. Jak mitologiczny Tezeusz rozwija kłębek nici od Ariadny i zagląda do kolejnych zakamarków swojego życia. Ale żeby było trudniej, czasami na przeszkodzie rozumowej analizie staje intuicja, sprawiając, że droga w przeszłość jest pełna wyboistych dysonansów. A ponieważ patrzymy na świat oczami Moniki (Tasarz zdecydowała się bowiem na narrację w pierwszej osobie), to świetnie wyczuwamy emocje bohaterki, głównie pierwsze odczucia po odzyskaniu świadomości, wśród których dominują dezorientacja, niepokój i nieufność. Jak się czuje osoba, która nic nie pamięta ze swojego życia? Właśnie tak – opuszczona, pozostawiona samej sobie na łaskę otoczenia i całkowicie bezbronna. Stan niepewności głównej bohaterki Tasarz podbija dodatkowo niepokojącymi snami. Czy traktować je tylko jako wyraz wyobraźni czy może stanowią wspomnienia wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości?
            Tasarz wprawnie buduje napięcie, nie od razu odkrywając karty w grze. Powiecie, że to przecież typowe dla tego typu literatury. Skoro na początku wszystko będzie jasne, to gdzie element zaskoczenia? Owszem, jednak Tasarz dozuje nam fakty z aptekarską precyzją. Dokładnie tyle, ile trzeba, by utrzymywać ciekawość czytelnika na krótkiej wodzy i ani grama więcej. A nawet jeśli już zdecyduje się na taki ruch, to każda informacja zostaje poddana krytycznej weryfikacji, co w efekcie – przy zresetowanym stanie pamięci – prowadzi w ślepy zaułek i powoduje, że i tak może być interpretowana na wiele sposobów. I gdy początkowo wydaje nam się, że kolejny wprowadzony fakt przybliży nas do rozwiązania zagadki, okazuje się, że elementów puzzli wprawdzie przybywa, lecz nadal nie układa się z nich klarowny obraz.
            Warto też zwrócić uwagę na fakt, że w początkowej fazie powieści autorka potrafi nas zainteresować wątkiem przy minimalnej ilości bohaterów i akcji toczącej się na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Można? Można.
            Dopiero gdy już mamy solidnie nagmatwane w głowie i niczego nie jesteśmy pewni, po kilku spalonych próbach dopasowywania puzzli, Tasarz decyduje się na zmianę strategii – bo przecież kiedyś zagadka musi się wyjaśnić – i pierwsze elementy zaczynają się układać w sensowną całość. W tym celu wykorzystuje dwugłos narracyjny, bowiem do narracji Moniki dodaje narrację jednego z bohaterów, przy czym głos Moniki pozostaje wiodący. Dzięki temu zabiegowi rozszerza perspektywę wydarzeń, które zrelacjonowane z dwóch perspektyw nabierają cech obiektywizmu.
            Lidia Tasarz w „Nici Ariadny” udanie łączy ze sobą nierozerwalny dublet tajemnic, gdzie wątek utraty tożsamości przeplata się z sensacyjną osnową. Sensacja już sama w sobie jest intrygująca, a tu dodatkowo podszyta jest niepewnością bohaterki podyktowaną utratą pamięci. Czytelnik otrzymuje zatem w powieści miks emocji – zaspokaja ciekawość wynikającą z rozwikłania tajemnicy i dodatkowo targają nim mieszane uczucia wynikające z lęków głównej bohaterki przed poznaniem jej prawdziwej twarzy. W efekcie całość czyta się mocno płynnie, z dużym zaciekawieniem, a sceny rodem z amerykańskich filmów akcji nadają historii tempa.

09/03/2019

Wernisaż wystawy "Damy Reymonda" w Koninie


W dniu 8 marca 2019 r. w Pałacu Reymonda w Koninie odbył się wernisaż wystawy „Damy Reymonda”. Wydarzenie to część projektu „Konin Miasto Kobiet”, a koordynatorem wystawy był Pałac Reymonda – Tymczasowe Centrum Kultury Postindustrialnej.
W trakcie wystawy można było  obejrzeć dzieła artystyczne utalentowanych młodych koninianek:
1.      Pauli Klamy,
2.      Katarzyny Mijakowskiej,
3.      Justyny Czajkowskiej,
4.      Magdaleny Janickiej,
5.      Michaliny Olesińskiej,
6.      Alexandry Dobrasiak,
7.      Aleksandry Sobiewskiej,
8.      Wiktorii Dębińskiej,
9.      Ewy Gaj.
Zaprezentowano obrazy, poezję sztalugową, grafiki, rzeźby czy instalacje, a szczególnego klimatu wystawie nadawała także atmosfera Pałacu z nagą cegłą ścian połączoną z betonowymi wykończeniami. Ponadto prace zaprezentowano zarówno w zimnym oświetleniu reflektorów oraz – co stanowiło interesujący akcent – przy delikatnych płomykach świec zapachowych.
            Niewątpliwie poziom atrakcyjności wystawy podnosiła także obecność artystek, z którymi można było porozmawiać na temat ich twórczości. Nic dziwnego więc, że w krótkim czasie utworzyły się otwarte kółka dyskusyjne.
            Słowa Churchilla o znaczeniu kultury wydają się znamienne w kontekście aktualnych trendów społecznych i zapotrzebowania na sztukę. Kultura kształtuje bowiem tożsamość, a wśród pokolenia młodych coraz więcej osób wyróżnia się talentem i umiejętnościami o szczególnych rysach artystycznych. Niektórych można znaleźć w mediach społecznościowych, inni z kolei tworzą w domowym zaciszu, a tego typu wydarzenia stają się okazją do zaprezentowania swoich umiejętności. 
Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019