12/03/2019

Lidia Tasarz "Nić Ariadny"

Lidia Tasarz Nić Ariadny Wydawnictwo Psychoskok
L. Tasarz "Nić Ariadny"/Psychoskok

Po „Nić Ariadny” Lidii Tasarz sięgnęłam po dość wyczerpującej emocjonalnie poprzedniej lekturze, ponieważ chciałam zwyczajnie zmienić klimat na nieco mniej forsujący. Uznałam więc, że sensacja przykuwająca moją uwagę może się do tego nadać idealnie. Jednak muszę się też przyznać, że zerkając na okładkę „Nici Ariadny”, wewnętrzny głos gdzieś w tyle głowy szeptał mi „Zostaw, daj sobie spokój, sięgnij po coś uznanego, kto to w ogóle jest ta Tasarz???” Ta, może niezbyt znana, Tasarz potrafiła mnie na tyle zainteresować fabułą, że nim upłynęły dwa dłuższe wieczory… było po książce.
            Główna bohaterka budzi się w szpitalu z kilkutygodniowego letargu będącego następstwem wypadku. Po odzyskaniu świadomości okazuje się jednak, że straciła pamięć. Nie wie, kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka, gdzie pracuje. Amnezja. Znalezione przy niej dokumenty pozwalają jedynie przypuszczać, że nazywa się Monika Palmer i ma 27 lat. Ta wiedza służy za punkt wyjścia dalszej opowieści, czyli odkrywania prawdy o sobie. A akurat o sobie Monika nie wie absolutnie nic, ale na szczęście pozostała jej pamięć semantyczna, czyli umie poruszać się w otaczającej ją rzeczywistości oraz korzystać ze współczesnych urządzeń. No, i doskonale dedukuje. Obserwuje więc otoczenie i racjonalnie analizuje fakty. Jak mitologiczny Tezeusz rozwija kłębek nici od Ariadny i zagląda do kolejnych zakamarków swojego życia. Ale żeby było trudniej, czasami na przeszkodzie rozumowej analizie staje intuicja, sprawiając, że droga w przeszłość jest pełna wyboistych dysonansów. A ponieważ patrzymy na świat oczami Moniki (Tasarz zdecydowała się bowiem na narrację w pierwszej osobie), to świetnie wyczuwamy emocje bohaterki, głównie pierwsze odczucia po odzyskaniu świadomości, wśród których dominują dezorientacja, niepokój i nieufność. Jak się czuje osoba, która nic nie pamięta ze swojego życia? Właśnie tak – opuszczona, pozostawiona samej sobie na łaskę otoczenia i całkowicie bezbronna. Stan niepewności głównej bohaterki Tasarz podbija dodatkowo niepokojącymi snami. Czy traktować je tylko jako wyraz wyobraźni czy może stanowią wspomnienia wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości?
            Tasarz wprawnie buduje napięcie, nie od razu odkrywając karty w grze. Powiecie, że to przecież typowe dla tego typu literatury. Skoro na początku wszystko będzie jasne, to gdzie element zaskoczenia? Owszem, jednak Tasarz dozuje nam fakty z aptekarską precyzją. Dokładnie tyle, ile trzeba, by utrzymywać ciekawość czytelnika na krótkiej wodzy i ani grama więcej. A nawet jeśli już zdecyduje się na taki ruch, to każda informacja zostaje poddana krytycznej weryfikacji, co w efekcie – przy zresetowanym stanie pamięci – prowadzi w ślepy zaułek i powoduje, że i tak może być interpretowana na wiele sposobów. I gdy początkowo wydaje nam się, że kolejny wprowadzony fakt przybliży nas do rozwiązania zagadki, okazuje się, że elementów puzzli wprawdzie przybywa, lecz nadal nie układa się z nich klarowny obraz.
            Warto też zwrócić uwagę na fakt, że w początkowej fazie powieści autorka potrafi nas zainteresować wątkiem przy minimalnej ilości bohaterów i akcji toczącej się na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Można? Można.
            Dopiero gdy już mamy solidnie nagmatwane w głowie i niczego nie jesteśmy pewni, po kilku spalonych próbach dopasowywania puzzli, Tasarz decyduje się na zmianę strategii – bo przecież kiedyś zagadka musi się wyjaśnić – i pierwsze elementy zaczynają się układać w sensowną całość. W tym celu wykorzystuje dwugłos narracyjny, bowiem do narracji Moniki dodaje narrację jednego z bohaterów, przy czym głos Moniki pozostaje wiodący. Dzięki temu zabiegowi rozszerza perspektywę wydarzeń, które zrelacjonowane z dwóch perspektyw nabierają cech obiektywizmu.
            Lidia Tasarz w „Nici Ariadny” udanie łączy ze sobą nierozerwalny dublet tajemnic, gdzie wątek utraty tożsamości przeplata się z sensacyjną osnową. Sensacja już sama w sobie jest intrygująca, a tu dodatkowo podszyta jest niepewnością bohaterki podyktowaną utratą pamięci. Czytelnik otrzymuje zatem w powieści miks emocji – zaspokaja ciekawość wynikającą z rozwikłania tajemnicy i dodatkowo targają nim mieszane uczucia wynikające z lęków głównej bohaterki przed poznaniem jej prawdziwej twarzy. W efekcie całość czyta się mocno płynnie, z dużym zaciekawieniem, a sceny rodem z amerykańskich filmów akcji nadają historii tempa.

09/03/2019

Wernisaż wystawy "Damy Reymonda" w Koninie


W dniu 8 marca 2019 r. w Pałacu Reymonda w Koninie odbył się wernisaż wystawy „Damy Reymonda”. Wydarzenie to część projektu „Konin Miasto Kobiet”, a koordynatorem wystawy był Pałac Reymonda – Tymczasowe Centrum Kultury Postindustrialnej.
W trakcie wystawy można było  obejrzeć dzieła artystyczne utalentowanych młodych koninianek:
1.      Pauli Klamy,
2.      Katarzyny Mijakowskiej,
3.      Justyny Czajkowskiej,
4.      Magdaleny Janickiej,
5.      Michaliny Olesińskiej,
6.      Alexandry Dobrasiak,
7.      Aleksandry Sobiewskiej,
8.      Wiktorii Dębińskiej,
9.      Ewy Gaj.
Zaprezentowano obrazy, poezję sztalugową, grafiki, rzeźby czy instalacje, a szczególnego klimatu wystawie nadawała także atmosfera Pałacu z nagą cegłą ścian połączoną z betonowymi wykończeniami. Ponadto prace zaprezentowano zarówno w zimnym oświetleniu reflektorów oraz – co stanowiło interesujący akcent – przy delikatnych płomykach świec zapachowych.
            Niewątpliwie poziom atrakcyjności wystawy podnosiła także obecność artystek, z którymi można było porozmawiać na temat ich twórczości. Nic dziwnego więc, że w krótkim czasie utworzyły się otwarte kółka dyskusyjne.
            Słowa Churchilla o znaczeniu kultury wydają się znamienne w kontekście aktualnych trendów społecznych i zapotrzebowania na sztukę. Kultura kształtuje bowiem tożsamość, a wśród pokolenia młodych coraz więcej osób wyróżnia się talentem i umiejętnościami o szczególnych rysach artystycznych. Niektórych można znaleźć w mediach społecznościowych, inni z kolei tworzą w domowym zaciszu, a tego typu wydarzenia stają się okazją do zaprezentowania swoich umiejętności. 
Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Damy Reymonda Konin miasto kobiet
Wystawa "Damy Reymonda" 8-03-2019

Joanna Bator w Koninie w ramach projektu "Konin lubi książki"

Bator Konin lubi książki mbp
J. Bator i S. Frankowska 7-03-2019/fot. M. Kowalski

W dniu 7 marca 2019 r. w Koninie odbyło się pierwsze spotkanie autorskie w ramach tegorocznej edycji projektu „Konin lubi książki”. Miejska Biblioteka Publiczna gościła Joannę Bator – pisarkę i felietonistkę. Joanna Bator urodziła się w Wałbrzychu, studiowała kulturoznawstwo na Uniwersytecie Wrocławskim, ma tytuł doktora w dziedzinie filozofii. Jest też wielką miłośniczką kultury Japonii. W jej twórczości pojawiają się wyraźnie zarysowane historie kobiet, widać akcenty nawiązujące do historii Dolnego Śląska oraz wątki z Kraju Kwitnącej Wiśni. Za powieść „Ciemno, prawie noc” otrzymała w roku 2013 Nagrodę Nike.
Spotkanie moderowała Sylwia Frankowska, inicjując rozmowę nawiązaniem do zapowiadanej na 22 marca 2019 r. premiery filmu, w reżyserii Borysa Lankosza i z Magdaleną Cielecką w roli głównej, zrealizowanego w oparciu o książkę „Ciemno, prawie noc” pod tym samym tytułem. Okazuje się, że na ekranie będzie można zobaczyć także autorkę. Przy okazji tego wątku Joanna Bator podzieliła się z uczestnikami swoimi marzeniami, gdy w młodości pragnęła wystąpić w filmie, a praca przy ekranizacji powieści pozwoliła jej te marzenia zrealizować oraz poznać specyfikę życia na planie filmowym.
Joanna Bator odsłoniła także nieco rąbka tajemnicy w związku z sagą rodzinną, nad którą właśnie pracuje. Ma to być opowieść o 4 pokoleniach kobiet, a akcja będzie się rozgrywała na Dolnym Śląsku – rejonie, z którym autorka uważa się emocjonalnie związana oraz czerpie z niego inspiracje do swoich opowieści.
Niemałe zaciekawienie publiczności wzbudziła również historia spontanicznego wyjazdu do krainy samurajów. Japonię Joanna Bator traktuje jako rodzaj prezentu na swojej drodze artystycznej, którego nie wolno jej zmarnować. Autorka wyznaje, że bez poznania Japonii pewnie nie potrafiłaby tworzyć. Nie znając języka japońskiego urzeczona odmienną kulturą tego kraju, odkrywała mentalność jego mieszkańców za pomocą zmysłów. Patrzyła, wąchała, wsłuchiwała się w dźwięki. Warto nadmienić, że jedna z książek, „Purezento”, zrodziła się z fascynacji klimatami rodem z Tokio i Kamakury.
W drugiej części spotkania przewidziano czas na pytania za strony publiczności oraz autografy.