![]() |
Dominika Smoleń "Serce na sprzedaż"/Wydawnictwo Replika |
Nierozważna i
nieromantyczna tak naprędce określiłabym bohaterkę „Serca na sprzedaż” Dominiki
Smoleń.
22-letnią Aleksandrę
łączą dość szorstkie stosunki z matką. Nigdy też nie poznała ojca. Dziewczyna mieszka
z serdeczną przyjaciółką, ta jednak niebawem wyprowadza się do swojego
chłopaka. Przed Aleksandrą pojawia się więc problem utrzymania, bo dotychczas
współdzielone koszty teraz w całości obciążą jej raczej skromny budżet. Na
szczęście otrzymuje wymarzoną pracę w wydawnictwie, szybko jednak okazuje się,
że do normalnego funkcjonowania pensja nie wystarczy i trzeba będzie rozejrzeć
się za dodatkowym źródłem dochodu. Znów ze wsparciem przychodzi przyjaciółka,
która podpowiada sposób na łatwy zarobek.
Niewątpliwie „Serce na
sprzedaż” rozpoczyna się z przytupem i tak też się kończy. Zastosowana rama
kompozycyjna podkręca ciekawość czytelnika, zapisując się tym samym po stronie
plusów na koncie autorki. Podobnie jak opowiedziana historia, bezsprzecznie
niebanalna. Pisarka stara się także zaspokoić nasz apetyt na wrażenia
emocjonalne. Natkniemy się więc na babską przyjaźń, która przygodne życiowe „usterki”
ulecza smakołykami (że o spirytualiach nie wspomnę). Mamy miłość, która kursuje
okrężnymi drogami i nie raz przyjdzie jej utknąć w uczuciowym korku. Spotkamy
się z nieuczciwymi działaniami w biznesie oraz elastycznym znaczeniem etyki. Dodatkowo
kilka osobistych wpadek głównej bohaterki i parę słabostek sprawi, że popatrzymy
na nią jak na zwyczajną dziewczynę, naszą kumpelę z sąsiedztwa. A wszystko to obudowane
konkretnymi wydarzeniami, bo Dominika Smoleń szczodrze sypnęła inwencją
twórczą. Odnoszę jednak wrażenie, że w tym przypadku więcej wcale nie oznacza
lepiej. Powieść ma jednowątkową fabułę i zaledwie kilku bohaterów, o których zresztą
niewiele wiadomo, bo zabrakło ich głębszej indywidualizacji. W zamian z
pewnością nie będziemy utyskiwać, że rozpraszają nas motywy poboczne.
Zupełnie też nie trafił
do mnie sposób postępowania głównej bohaterki, która zdaje się nie dostrzegać istotnych
wartości, nonszalancko przechodząc nad nimi do porządku dziennego. Momentami
miałam ochotę nią wstrząsnąć i powiedzieć „Kobieto, opamiętaj się… Nie widzisz,
co jest ważne?” Wydaje mi się, że autorka za bardzo skoncentrowała się na
ilości atrakcji, których – jak wspominałam – w powieści rzeczywiście nie
brakuje. Być może po to także nie rozwijała nadmiernie pewnych wątków, by uniknąć
ryzyka zanudzenia czytelnika?
Jako początkująca
pisarka Dominika Smoleń ma jeszcze czas, by szlifować pióro. Na kreatywności i
energii jej nie zbywa, więc pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy nas dojrzale literacko
zaskoczy.
Za egzemplarz książki
dziękuję autorce i Wydawnictwu Replika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz