Alicja Sinicka "Winna"/Wydawnictwo Kobiece |
„If you’re going to San Francisco, be sure to wear some flowers in your hair“ – tak śpiewał w latach 60. ubiegłego wieku Scott McKenzie o kalifornijskim złotym mieście położonym przy cieśninie Golden Gate. Co ma w sobie ta metropolia, że tak do siebie przyciąga? W połowie XIX w. poszukiwaczy złota, na przełomie lat 60. i 70. XX w. ruch hippisowski, a teraz także uwagę Alicji Sinickiej – autorki „Winnej”, która tu właśnie zdecydowała się umieścić akcję swojej najnowszej powieści.
Mamy więc okazję poznać najbardziej rozpoznawalne punkty współczesnego
San Francisco. Autorka zabiera nas do China Town, ze wzgórz Twin Peaks
podziwiamy panoramę miasta, gościmy w wiktoriańskich willach. Bywamy też w
eleganckich wnętrzach, w których mieszka zamożna klasa średnia (tzw. upper
middle class). Poznajemy artystyczny minimalizm industrialnych przestrzeni domu
na wybrzeżu, a spacerując po plaży czujemy bosą stopą szorstkość
ziaren piasku i surowość wiatru znad Oceanu Spokojnego. Wszystkie te miejsca
Sinicka zaledwie dyskretnie szkicuje piórem, pozwalając swobodnie rozwijać się
niciom wyobraźni czytelnika, by ten z kolei mógł wg własnych upodobań dopełnić obraz
szczegółami jak w dawnych latach dziecięcą kolorowankę. I tak oto, w scenerii
kalifornijskiego lata, powstaje nasze własne idealne San Francisco, w którym
czujemy się tak, jak byśmy je
znali od zawsze.
Głosem
powieści jest Wendy – 25-letnia doktorantka
psychologii. (To ona opowiada nam swoją historię. Osobiście lubię narrację
pierwszoosobową, bo wówczas czuję mocniejszą więź z bohaterem. Tak też dzieje się
i tym razem.) Niedawno jej partner, Warren, przyznał się do zdrady, dlatego
zakończyła swój – wydawałoby się – związek marzeń. Dziewczyna krótko po tym wydarzeniu
poznaje Jima, który ją co najmniej intryguje, a ona mimo obolałego serca nadal wierzy
w miłość. Jim coraz mocniej wrasta w jej życie, lecz i Warren nie poddaje się w
staraniach o odzyskanie Wendy. Każdy z mężczyzn na swój sposób budzi w niej ogromne
emocje. Całość uzupełniają rodzice. Ojciec z powodzeniem działa w branży
gastronomicznej zarządzając siecią restauracji, a matka prowadzi dom i udziela
się towarzysko. Jest jeszcze wielki nieobecny – Ethan, brat Wendy, który 9 lat
temu zginął w wypadku samochodowym, a za kierownicą siedziała wówczas… właśnie Wendy.
Dziewczyna żyje z poczuciem winy, że przez nią zginął Ethan. Czuje także, że przez
nią odsunął się od niej ojciec. Doszukuje się swojej winy nawet w tym, że
zdradził ją partner. Ludzka natura nie ma przed nią jako psycholożką praktycznie żadnych
tajemnic, jednak ona wciąż nie radzi sobie z własnym wewnętrznym światem. Co
więcej, poczucie winy jest u niej tak głęboko zakorzenione, że potrafi
determinować jej zachowania i postrzeganie rzeczywistości, odbiera jej pewność
siebie, a w relacjach z ojcem przyprawia o paniczne wręcz łomotanie serca. Poczucie
winy jest jak soczewka, ale soczewka ze skazą, która wprawdzie skupia
rzeczywistość, jednak odbija ją zniekształconą i wypaczoną do tego stopnia, że
jest zdolna oszukać nie tylko umysł głównej bohaterki, lecz także zwieść jej
serce.
Płaszczyzna
psychologiczna narracji przeplata się jak haft krzyżykowy z warstwą elementów pozornie
nieistotnych, a które docelowo scalają się w wątek sensacyjny, przez co fabuła
nabiera ażurowej giętkości. Z tego zabiegu Sinicka będzie korzystać aż do
finałowego rozstrzygnięcia, balansując dla podtrzymania zainteresowania czytelnika
między wewnętrznymi rozterkami Wendy a tymi fragmentami układanki, które (z
początku bez związku) na ostatnich stronach odsłonią rozwiązanie zagadki. To,
na co wcześniej patrzyliśmy, a czego nie widzieliśmy oraz to, co czuliśmy, a czego
nie rozumieliśmy, nabiera sensownego kształtu.
I jeszcze krótko o znaczeniu
zapachów, które wytrawne nosy czytelników wyczują między kartami powieści. Jako
wiodące nuty przebijają się kardamon, pomarańcza i jaśmin. Czy można im
przypisać konkretną wymowę? Rozstrzygnijcie sami, bo być może po lekturze
„Winnej”, mądrzejsza o doświadczenia życiowe Wendy, sama niepotrzebnie
doszukuję się podtekstów i dwuznaczności w sytuacjach absolutnie niebudzących
wątpliwości…
Czy historia Wendy
pozwoli jej, jak słowa piosenki, wpleść kwiaty we włosy i żyć pełnią swoich
marzeń? Czy otrząśnie się z echa przeszłości? Czy nabierze wiary w siebie? Czy
zechce spojrzeć na siebie z innej perspektywy? Odpowiedź brzmi tak, jeśli tylko
zrozumie, że lek na uwolnienie się z poczucia winy oraz wszelkich innych
kompleksów nosi w sobie. Tylko ona zna jego moc i dawkowanie. Skutki uboczne?
Nie stwierdzono.
Dziękuję Pani Agacie Wołosik-Wysockiej z Wydawnictwa Kobiecego za okazane zaufanie i egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz